Zapis przebiegu posiedzenia komisji
01-12-2016

Wersja publikowana w formacie PDF

Podkomisje:
  • Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi /nr 102/
Mówcy:
  • Poseł Zbigniew Ajchler /PO/
  • Rolnik Wiesław Antosiuk
  • Przewodniczący poseł Jan Krzysztof Ardanowski /PiS/
  • Wiceprezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej Józef Białowąs
  • Sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jacek Bogucki
  • Rolnik Stanisław Chwedczuk
  • Doradca techniczny w Najwyższej Izbie Kontroli Jerzy Dawidek
  • Zastępca przewodniczącego Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna” Mariusz Gołębiowski
  • Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski
  • Rolnik Mateusz Jeżewski
  • Wójt gminy Leśna Podlaska Paweł Kazimierski
  • Rolnik Piotr Kiryluk
  • Rolnik Marcin Konicz
  • Rolnik Marcin Lipiecki
  • Wiceprezes Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej „Podlasie” Mariusz Nackowski
  • Główny specjalista w Ministerstwie Środowiska Rafał Nowicki
  • Wiceprzewodniczący Zarządu Polskiego Związku Zawodowego Rolników Stanisław Ojdana
  • Dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krystian Popławski
  • Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko /Kukiz15/
  • Rolnik Sławomir Spychel
  • Prezes Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz
  • Rolnik Ewa Szydłowska
  • Przewodniczący poseł Robert Telus /PiS/
  • Przewodniczący Federacji Gospodarstw Rodzinnych Krzysztof Towiński
  • Rolnik Tomasz Weśniuk
  • Rolnik Aleksander Zaremba
  • Poseł Stanisław Żmijan /PO/

Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi, obradująca pod przewodnictwem posła Jarosława Sachajki (Kukiz15), przewodniczącego Komisji, posła Roberta Telusa (PiS), zastępcy przewodniczącego Komisji oraz posła Jana Krzysztofa Ardanowskiego (PiS), zastępcy przewodniczącego Komisji, rozpatrzyła:

– informację ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat funkcjonowania:

– ustawy z dnia 5 września 2016 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, – ustawy z dnia 23 września 2016 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych zwierząt – kontynuacja.

– informację ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat możliwości zwiększenia skupu oraz przetwórstwa trzody chlewnej z obszarów dotkniętych ASF – kontynuacja.

W posiedzeniu udział wzięli: Jacek Bogucki sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi wraz ze współpracownikami, Joanna Jasińska dyrektor w Agencji Rezerw Materiałowych wraz ze współpracownikami, Anna Król dyrektor w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wraz ze współpracownikami, Marzena Trejer dyrektor w Agencji Rynku Rolnego, Jerzy Dawidek doradca techniczny w Najwyższej Izbie Kontroli, Jan Molak główny specjalista w Agencji Nieruchomości Rolnych, Rafał Nowicki główny specjalista w Ministerstwie Środowiska, Wiktor Szmulewicz prezes Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych, Wiesław Różański prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego wraz ze współpracownikami, Sławomir Izdebski przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych, Józef Białowąs wiceprezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej, Mariusz Nackowski wiceprezes Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej „Podlasie”, Marek Mastalarek dyrektor Biura Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej, Jacek Podgórski dyrektor w Instytucie Gospodarki Rolnej, Dorota Korszeń prezes stowarzyszenia „W Komarówce”, Bartłomiej Popczyk kierownik Działu Hodowli w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Łowieckiego, Mirosław Dackiewicz konsultant w Krajowym Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej, Stanisław Ojdana wiceprzewodniczący Zarządu Polskiego Związku Zawodowego Rolników wraz ze współpracownikami, Paweł Kazimierski wójt Gminy Leśna Podlaska, Marek Marciniak przedstawiciel Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”, Mariusz Gołębiowski zastępca przewodniczącego Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna”, Krzysztof Towiński przewodniczący Federacji Gospodarstw Rodzinnych, Włodzimierz Nowotniak zastępca burmistrza Miasta i Gminy Łosice oraz rolnicy: Sławomir Spychel, Radosław Repczuk, Ewa Szydłowiecka, Rafał Grabiński, Grzegorz Kordaczuk, Paweł Sterniczuk, Urszula Siwek, Stanisław Chwedczuk, Mateusz Łukaszczuk, Mateusz Leszczyński, Konrad Terlikowski, Maciej Szpura, Marek Szpura, Michał Szpura, Marcin Michaluk, Mateusz Puniewski, Marta Grabińska, Marcin Lipiecki, Wojciech Litwińczuk, Tomasz Weśniuk, Romuald Kocęba, Sebastian Malewski, Ignacy Jańczuk, Marcin Konicz, Bogdan Kopczyński, Piotr Kiryluk, Wiesław Antosiuk, Piotr Ostapiuk, Krzysztof Omelańczuk, Andrzej Stańczuk, Mateusz Jeżewski, Aleksander Zaremba.

W posiedzeniu udział wzięli pracownicy Kancelarii Sejmu: Ewa Karpińska-Brzost i Ewa Orłowska – z sekretariatu Komisji w Biurze Komisji Sejmowych.

Przewodniczący poseł Robert Telus (PiS):

Witam. Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Witam państwa posłów oraz licznie przybyłych gości. Stwierdzam kworum. Porządek dzienny stanowi kontynuację posiedzenia, które odbyło się 15 listopada br. Musiało zostać ono przerwane z uwagi na rozpoczynające się głosowanie na sali plenarnej. Dzisiaj, zgodnie z zapowiedzią, będziemy kontynuowali temat.

Pierwszy punkt dzisiejszego spotkania to informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat funkcjonowania ustawy z dnia 5 września 2016 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy z dnia 23 września 2016 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych u zwierząt. Punkt drugi to informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat możliwości zwiększenia skupu oraz przetwórstwa trzody chlewnej z obszarów dotkniętych ASF. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie słyszę.

Na sali jest obecny przedstawiciel ministerstwa, pan Jacek Bogucki. Bardzo proszę o kolejne wprowadzenie do omawianego tematu. Oddaję głos, panie ministrze.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jacek Bogucki:

Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, szanowni państwo, informację dotyczącą omawianego temat przedstawiał minister Jurgiel na poprzednim posiedzeniu. Mogę jedynie uzupełnić, co zmieniło się w okresie od ostatniego posiedzenia Komisji i jakie nowe informacje możemy państwu przekazać. Jeśli chodzi o sytuację związaną z problemem afrykańskiego pomoru świń, mam dobrą informację, iż na terenie Polski choroba nie występuje u świń, wszystkie ogniska zostały wygaszone i w chwili obecnej sytuacja została w pełni opanowana. Niestety, pojawiają się ciągle pojedyncze przypadki choroby u dzików. Niemniej jednak, porównując sytuację w Polsce z innymi państwami mającymi problem z ASF, liczba zakażonych dzików w naszym kraju jest zdecydowanie mniejsza. Nadal trwają ustalenia z Komisją Europejską dotyczące specjalnego programu pomocy. Przedstawialiśmy kolejne uzupełnienia do programu, których oczekiwała Komisja. Obecnie nie ma jeszcze informacji o zatwierdzonym programie. Niemniej jednak, z posiadanych informacji wynika, że prace w Komisji Europejskiej nabrały tempa, ponieważ zostało skierowane wystąpienie o przyznanie środków na omawiany cel. W związku z tym, należy mieć nadzieję, iż program, przekazany do KE w ostatecznej wersji, zostanie zatwierdzony. Jednocześnie, w dniu przedwczorajszym przekazaliśmy do KE informację dotyczącą przewidywanego kierunku wykorzystywania środków z pakietu, przyznanego Polsce w ramach równoważenia sytuacji na rynkach mleka, wieprzowiny i innych produktów objętych restrykcjami z tytułu rosyjskiego embarga i zachwiania rynków. W ramach programu przekazaliśmy informację, iż Polska zamierza z tych środków kontynuować wsparcie dla producentów trzody chlewnej, którzy będą ponosić straty z tytułu objęcia restrykcjami, wynikającymi ze stref związanych ze zwalczaniem afrykańskiego pomoru świń w Polsce. Mówiąc wprost, w programie zawarliśmy informację, iż chcemy kontynuować działania zgłoszone do pierwszego programu w postaci wyrównywania strat, które poniosą rolnicy po 1 grudnia, w wyniku wprowadzenia niższych cen skupu towarów stosowanych w przemyśle, z terenów objętych strefą zagrożenia. W ten sposób chcemy złagodzić skutki tego, co wydarzyło się w Polsce w ostatnim okresie w ramach ASF. Program obejmuje także propozycje wsparcia dla wymiany loch na terenie całej Polski, aby krajowa produkcja trzody chlewnej, hodowli prosiąt, loch, tuczu była możliwa i konkurencyjna w stosunku do innych państw Unii Europejskiej. W ten sposób chcemy łagodzić ekonomiczne skutki kryzysu.

Przekazaliśmy wstępną informację. Obecnie w ministerstwie trwają prace nad przepisami wykonawczymi i wdrażającymi system pomocy. Jednocześnie, z informacji, które otrzymujemy z Głównego Inspektoriatu Weterynarii, kolejne zakłady zgłaszają gotowość do dokonywania skupu na terenach objętych ograniczeniami. Uzyskują zgodę od powiatowych lekarzy weterynarii. Niestety, są to nadal małe, lokalne zakłady. Zatem, nie ma sytuacji, żeby duże firmy działające w Polsce w obszarze uboju i przetwórstwa, interesowały się tym problemem. Jednocześnie, chcę poinformować, że jeśli chodzi o ustawę z dnia 5 września 2016 r., dotyczy ona obszarów i okresu, w którym obowiązują ograniczenia zmuszające zakłady, skupujące z określonego terenu, do przetwarzania mięsa ze świń w wysokiej temperaturze. Takie ograniczenia nie obowiązują w Polsce już od połowy października. W związku z tym, ustawa nie jest w obecnej chwili wykorzystywana. Zastosowana jest do przetworzenia i zagospodarowania mięsa, które było skupione w okresie obowiązujących restrykcji. W chwili obecnej, najdalej idące ograniczenia polegają na tym, iż mięso w postaci nieprzetworzonej i przetworzonej może być dostarczane na terenie Polski, a w postaci przetworzonej w wysokiej temperaturze – na rynki w całej Unii Europejskiej. Biorąc to pod uwagę, nie ma potrzeby, aby zapisy ustawy były obecnie realizowane. Mimo, że problem ograniczeń dotknął szerokiego obszaru, jestem przekonany, że sytuacja powoli się stabilizuje przy współdziałaniu służb, państwa, rolników i zakładów przetwórczych, które podjęły się uboju z wcześniej zagrożonych terenów. Problem zostanie opanowany i skup będzie realizowany. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Szanowni państwo, przewiduję, że dyskusja będzie długa. Rano mieliśmy ważne posiedzenie Komisji dotyczące obrotu nasionami GMO na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Pochwalę się, że Komisja podjęła bardzo ważną decyzję, przyjęła zakaz obrotu nasionami GMO. Mam nadzieję, że decyzja będzie utrzymana.

Przystępujemy do dalszego procedowania. Temat jest bardzo ważny. Są państwo licznie zgromadzeni, proszę o krótkie i merytoryczne wypowiedzi. Bardzo ważne, żeby państwo zadawali pytania. Pan minister jest przygotowany. Otwieram dyskusję. Kto chce pierwszy zabrać głos? Bardzo proszę.

Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski:

Dziękuję, panie przewodniczący. Postaram się krótko wypowiedzieć, ograniczę się tylko do zadania pytań. Jeśli chodzi o ASF, wielokrotnie mówiłem na posiedzeniach komisji i różnych spotkaniach, że rozmawiamy tylko i wyłącznie o leczeniu skutków, a nie o przyczynach. Wiadomo, jakie one były. Chcę, żeby rolnicy dowiedzieli się dzisiaj, jaka jest przewidywana wysokość dopłaty dla gospodarstw rolnych znajdujących się w zagrożonych strefach. Były spotkania w zakładach mięsnych, które skupują na tym terenie. Był obecny jeden z dyrektorów departamentu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który stwierdził, iż wysokość dopłaty będzie wynosiła 2 zł. Teraz okazuje się, że został złożony wniosek – z jednej strony kwota będzie niższa, z drugiej strony wiem, że istnieją środki budżetowe. Panie ministrze, mam pytanie, jeżeli Komisja Europejska przyzna dopłatę 1,5 zł lub 1,2 zł do kilograma, czy pozostałe 0,50 zł lub 0,80 zł będzie możliwe do uzyskania z budżetu państwa? Jako OPZZ będziemy wnioskowali o takie dopłaty, natomiast nie dzisiaj, gdyż nie wiemy, jaka będzie wysokość środków przyznanych przez Komisję Europejską. Dyrektor departamentu nie może przekazywać cyfry z księżyca. W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi minister mówi zupełnie coś innego. Musicie uzgadniać między sobą. Jeżeli przyznacie 2 zł dopłaty, to obiecana kwota ma być na wieki wieków. Amen. Dzisiaj zakłady mięsne skupują świnie, obniżając cenę o 2 zł. Zatem, rolnicy oczekują, że taką samą kwotę dostaną z dofinansowania. Nie wyobrażam sobie, że ktoś może powiedzieć, iż nie będzie to 2 zł, ale 1zł. Jeżeli przeliczymy sztuki, które zostały dotychczas skupione, na tony, mamy ogromne pieniądze. Bardzo proszę pana ministra o odpowiedź.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Proponuję wysłuchać kilku wypowiedzi, a następnie pozwolimy panu ministrowi zabrać głos. Proszę o głos kolejną osobę. Proszę się przedstawić.

Rolnik Sławomir Spychel:

Sławomir Spychel, rolnik z gminy Leśna Podlaska. Panie przewodniczący, panie ministrze, jeżeli mówimy o dopłatach, dlaczego mamy czekać na pieniądze, nie wiadomo jak długo. Dzisiaj otrzymujemy 200-300 zł mniej za tuczniki. Nie stać nas, żeby kredytować rząd i zakłady. Chcemy dalej funkcjonować. Dzisiaj koszty nie są nam zwracane, nie można nic zrobić, żeby zakłady mięsne wypłaciły nam pieniądze, a państwo dopłaciło im jedynie różnicę. Dlaczego mamy znowu składać wnioski i angażować agencje? Czy rząd polski i minister rolnictwa i rozwoju wsi ma czas na takie bzdury? Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Proszę o kolejny głos.

Wiceprezes Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej „Podlasie” Mariusz Nackowski:

Panie przewodniczący, panie ministrze, szanowna Komisjo, chcę przedstawić stanowisko Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej „Podlasie” wobec sytuacji związanej z występowaniem ASF u dzików. Nadal brakuje koordynacji skupów ze stref objętych restrykcjami. Nie zbilansowano wielkości produkcji trzody chlewnej i nie wyznaczono odpowiedniej liczby zakładów, które mogłyby ją ubić. Skup ze stref niebieskich prowadzony jest obecnie przez kilka zakładów o niewystarczającej mocy przerobowej. W związku z tym, nadal nie został rozwiązany problem skupu trzody z tych stref, szczególnie w województwie lubelskim. Wobec faktu zakończenia wykupu świń ze stref czerwonych, niebawem mogą wystąpić problemy z ich sprzedażą. Trzoda kupowana obecnie ze stref czerwonych niejednokrotnie nie osiąga cen rynkowych. Nie konsultowano z poszkodowanymi producentami trzody systemu rekompensat za straty wynikające z ASF i ewentualne zaniechanie produkcji. Nie wiadomo, którzy producenci otrzymają dopłaty oraz jaka będzie jej wysokość. Rolnicy nadal czekają cierpliwie na odpowiednie rekompensaty, licząc, że rząd zwróci im straty wynikłe z tytułu wykonywania przez nich poleceń związanych ze zwalczaniem choroby. Brakuje jasnych zasad dalszego wsparcia producentów trzody z rejonów narażonych na restrykcje związane z ASF u dzików. Pomimo wprowadzenia aktów prawnych, pozwalających skutecznie zwalczać ASF, poprzez odstrzał sanitarny na terenach występowania i zagrożonych ASF dzików, nie słyszeliśmy, aby którykolwiek lekarz powiatowy nakazał natychmiastowe jego wykonanie. Pomimo osiągnięcia w całym kraju wyliczonego, bezpiecznego poziomu poniżej pół dzika na km², pomór tych zwierząt nadal się rozprzestrzenia. Zdaniem Stowarzyszenia jedynie poziom dzików bliski zeru gwarantuje zwalczenie ASF. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Czy ktoś jeszcze chce zabrać głos? Bardzo proszę.

Rolnik Piotr Kiryluk:

Chcę zapytać pana ministra, dlaczego spadła cena o 2 zł? Nie mogę tego zrozumieć. Miesiąc temu była normalna cena, a obecnie o 2 zł niższa. Dziękuję.

Rolnik Marcin Lipiecki:

Dzień dobry, Marcin Lipiecki, gmina Stara Kornica. Panie ministrze, mam pytanie. W poniedziałek sprzedałem tuczniki. Powinienem je sprzedać półtora miesiąca temu. 45 ze 170 sztuk osiągnęło wagę powyżej 140 kg. Niektóre sztuki miały powyżej 150 kg. Cena za kilogram tucznika osiągnęła 2,59 zł. Za tucznika o wadze 159 kg mięsa, czyli ok. 190 kg brutto, dostałem 410 zł. Kto mi zrekompensuje straty związane z utrzymaniem zwierzęcia, z paszą. Jeżeli rekompensata będzie wynosiła 2 zł, nie pokryje kosztów. Dziękuję.

Rolnik Marcin Konicz:

Marcin Konicz z miejscowości Rybno, województwo warmińsko-mazurskie, rolnik, hodowca trzody chlewnej. Chcę zapytać, jakie jest stanowisko ministerstwa odnośnie do liczenia dzików? Czy stan wskazany przez ministerstwo jest rzeczywisty? Podano, że w ubiegłych latach było 250 tys. sztuk, czyli tyle, ile znajdowało się w moim województwie. Natomiast, według szacunków, obecnie w kraju jest 140 tys. sztuk. Nie można mówić, że populacja zmalała, skoro dziki chodzą po polach. Nie wiem, czy liczono je uczciwie. Rolnicy wątpią w wynik liczenia w październiku.

Drugie pytanie, czy będą zmiany odnośnie do znakowania trzody chlewnej? Obecnie mamy kuriozalną sytuację. Musimy znakować trzodę chlewną dodatkowymi tatuażami w momencie przywozu do gospodarstwa w cyklu otwartym. Wiele organizacji protestuje. Kolczyk powinien wystarczyć. Nie wiem, czy firmy chcą na tym zarabiać, czy zwierzę powinno cierpieć? Jak ministerstwo ustosunkowuje się do tego problemu? Dziękuję.

Rolnik Stanisław Chwedczuk:

Panie przewodniczący, panie ministrze, szanowna Komisjo, przyjechaliśmy kolejny raz, aby zapytać, kiedy zostaną nam wypłacone pieniądze za sprzedane tuczniki? Szanowni państwo, cztery dni temu sprzedałem 170 sztuk świń, na których zakład mięsny „Zakrzewscy” zarobił 42,6 tys. zł, w porównaniu do cen rynkowych. Panie ministrze, czy mógłby pan dzisiaj powiedzieć, kiedy dostaniemy rekompensatę i w jakiej wysokości? Jako rolnicy mamy związane ręce i nie wiemy, co robić. Czy powinniśmy kupować następne świnie, czy zaprzestać produkcji? Ministerstwo powinno określić, czy gospodarstwom w niebieskich strefach lepiej dołożyć 100 zł lub 80 zł za tucznika i nie mieć problemów, czy dalej tkwić w dzisiejszym bałaganie? Panie ministrze, kto powiedział państwu Zakrzewskim, żeby płacili rolnikom 2 zł mniej, gdyż ten koszt zostanie im zwrócony? Było to na posiedzeniu Komisji i od tego dnia zakład mięsny „Zakrzewscy” kupuje świnie po 4,5 zł. Kto opowiada takie bzdury? Prosimy, aby pan jasno określił, że dostaniemy pieniądze. Wtedy będziemy dalej tuczyli świnie. Jeżeli nie, zakończymy działalność. Czy o to państwu chodzi?

Następne pytanie dotyczy ustawy odnoszącej się do znakowania zwierząt. Takiego bubla, żeby 420 posłów głosowało za przepisami niemożliwymi do zrealizowania, jeszcze nigdy nie było. Uczmy się od mistrzów świata – Duńczyków, jak powinno się kolczykować świnie, a nie od Białorusinów. Pierwszy założony kolczyk jest nazywany paszportem i zwierzę powinno go mieć do końca życia. Dlaczego mamy tatuować świnie po przyjeździe do nowej siedziby? Nie będzie ono czytelne. Czy państwo w ministerstwie lub z zarządu weterynarii nie wiedzą, jak kolczykować świnie? Wszystkie media wypowiadają się, że takiej ustawy jeszcze nigdy nie było.

Jeszcze jedno pytanie, panie ministrze. Słyszeliśmy, że będzie powoływana specjalna instytucja, która połączy trzy inspekcje: weterynaryjną, handlową i sanitarną. Panie ministrze, wszyscy rolnicy w Polsce są dotknięci krwiopijnym systemem WBC – Waga Bita Ciepła. Panowie, naprawdę skrót ten oznacza: Wyzysk Biednego Chłopa. W zakładach mięsnych nie ma instytucji, która sprawdzałaby mięsność świń. Rozmawiałem na zebraniu z panem ministrem Sawickim, który mówił, że na Zachodzie nie ma podobnych problemów, gdyż zakłady są własnością rolników. Kogo oni mają okradać? Szanowni państwo, przy zmianie inspekcji pozwólcie, żeby ktoś nadzorował, gdyż w Polsce załamie się produkcja trzody chlewnej, a zakłady zarabiają milionowe kokosy na okradaniu rolników. Dziękuję.

Rolnik Tomasz Weśniuk:

Jestem hodowcą trzody chlewnej. Obecnie posiadam 950 sztuk świń. Czekam już miesiąc na sprzedaż. Dzwoniłem do zakładu „Zakrzewscy”. Przedłużali o dzień, dwa, nawet tydzień. Teraz powiedzieli, że moje gospodarstwo pochodzi z niebieskiej strefy, nie posiadam umowy, w związku z tym nie mogą skupować. Następnie zadzwoniłem do Zakładu Mięsnego Mościbrody i czekam w kolejce. A świnie są przerośnięte, ważą 150, 170 kg., w sumie jest około 700 sztuk.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Poproszę pana ministra o ustosunkowanie się do wypowiedzi.

Sekretarz stanu w MRiRW Jacek Bogucki:

Panie przewodniczący, szanowni państwo, nie byłem obecny na spotkaniu, więc trudno mi jest wyjaśniać ze stu procentową pewnością. Natomiast, obecny na spotkaniu wicedyrektor przekazał mi informację, że dopłata ma być do 2 zł. Wystąpienie zostało skierowane do Komisji Europejskiej, która podważyła i zażądała zróżnicowania dopłat w zależności w jakiej klasie i wielkości są sprzedawane zwierzęta. Na podstawie ustaleń Polska musiała skorygować swój wniosek, ponieważ nie byliśmy w stanie wykazać, a tego żądała od nas Komisja Europejska, że straty są jednakowe w przypadku każdej sztuki. Dlatego, w ostatnio negocjowanej wersji w Brukseli znajdują się zapisy: zwierzęta o masie do 120 kg żywej wagi otrzymają 1 zł dopłaty, od 120 do 135 kg – 1,50 zł i powyżej 135 kg – 2 zł. Dotyczy to tylko zwierząt sprzedanych historycznie. System pomocy przewidziany w odpowiednim rozporządzeniu Komisji Europejskiej pozwala na wyrównywanie już poniesionych strat. Zatem, nie możemy dopłacać do sztuk, które będą sprzedawane w przyszłości, ale tylko skupionych do końca listopada br.

Chcieliśmy uzyskać zgodę od Komisji Europejskiej na dopłatę za pośrednictwem zakładów mięsnych, żeby skupowały po cenach rynkowych na innych terenach Polski, a państwo rekompensowało zakładom stratę. Nie uzyskaliśmy zgody na to rozwiązanie. Jesteśmy zmuszeni do stosowania obecnego systemu wyrównywania strat. Z powodów wynikających z przepisów unijnych, nie jest możliwe wypłacanie na bieżąco odszkodowania, ale wyrównywanie strat historycznych.

Jeśli chodzi o koordynację działań, sprawa jest bardzo trudna. Ktoś zapytał „dlaczego wyznaczono tak mało zakładów?” Zakładów nie możemy wyznaczać. Po prywatyzacjach z minionych lat państwo polskie nie ma niestety ani jednego zakładu przetwórstwa mięsnego, którego byłoby właścicielem. W związku z tym, nie może nakazać żadnemu zakładowi, działającemu na wolnym rynku, wykonywania takich działań. Poprzez system zachęt ustawowych w postaci dopłat, próbowano nakłaniać zakłady do przystąpienia do skupu. Jeszcze raz potwierdzam, od półtora miesiąca nie ma żadnych ograniczeń w handlu mięsem, pochodzącym z terenów, na obszarze całego kraju. Państwo współpracowali z zakładami, które zdradziły i zostawiły samych. Jeśli chodzi o dużych producentów, każdy z państwa miał podpisane umowy i sprzedawał do stałych odbiorców. Pytanie, gdzie znajdują się zakłady, które dotychczas spisywały umowę i kupowały świnie? Jeszcze raz przypominam, że informacja, jak ma działać system wsparcia, znana była od początku wszystkim zakładom, które były informowane poprzez zrzeszenia, związki i organizacje. Kilkakrotnie odbywały się spotkania wyjaśniające, każdy otrzymał pełną informację. Niestety, niewielka część zakładów przystąpiła do skupów z tych terenów. Dlaczego spadła cena? Dlatego, że żaden zakład przetwórczy nie skupował z terenów strefy niebieskiej według cen rynkowych.

Jeśli chodzi o kwestie związane z systemem rekompensat, w podobny sposób chcemy rekompensować straty poprzez nowy program, o którym została poinformowana Komisja Europejska, w przypadku skupu w kolejnych miesiącach. Jeśli chodzi o sprawę dzików i wiarygodności danych, nie umiem ocenić, gdyż system liczenia został przyjęty przez Polski Związek Łowiecki i Ministerstwo Środowiska. Natomiast, to że średnia liczba wynosi poniżej 0,5 na km² nie znaczy, że nie będzie dokonywany odstrzał sanitarny. Przypominam, że na terenach objętych restrykcjami, ograniczeniami oraz na całym pasie wschodnim, podjęta została decyzja o redukcji dzików do minimalnego poziomu. W związku z tym, na terenie każdego powiatu, w którym występują dziki, odstrzał będzie dokonywany w najbliższych dniach. W pozostałej części Polski redukcja ma nastąpić do pół sztuki na terenie poszczególnych obszarów. Zatem, także będzie następować redukcja. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wybicie wszystkich dzików w polskich warunkach, gdy lasy są nieogrodzone i możliwe jest swobodne przechodzenie zwierząt, jest zadaniem niemożliwym do wykonania. Natomiast, trzeba dążyć do maksymalnego ograniczenia populacji.

Jeśli chodzi o znakowanie trzody chlewnej trzeba pamiętać, że jest ono wprowadzane, aby nie dochodziło do sytuacji, które miały dotychczas miejsce, iż w przypadku wystąpienia choroby, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, skąd pochodzą dane zwierzęta. Hodowałem świnie, więc wiem, jakimi są zwierzętami. Jeżeli państwo domagają się kolczyków, jest to możliwe. Musicie zagwarantować, że podczas kontroli każda świnia będzie miała kolczyk. Wiem, że nie jesteście w stanie tego zagwarantować, gdyż świnie są w stanie usunąć kolczyki. Aby nie nakładać zbędnego obowiązku, nie do wykonania, została wprowadzona możliwość tatuowania. Musimy mieć pewność, że zwierzę, znajdujące się w stadzie, jest do zidentyfikowania i znamy całą jego drogę handlową od momentu urodzenia.

Istnieje nadzór nad badaniami Wagi Bitej Ciepłej. Jeśli w państwa ocenie jest on niewystarczający, prosimy o wskazywanie danych przypadków, ponieważ w obecnej chwili inspekcja handlowa rynków rolno-spożywczych ma prawo kontrolować ten system i będziemy starali się go uszczelnić. Natomiast każda ubojnia, która ubija powyżej 200 sztuk, musi rozliczać wedle Wagi Bitej Ciepłej, co także wynika z prawa europejskiego. To nie jest wymysł przemysłu, ani państwa polskiego. Takie przepisy zostały wprowadzone.

Podsumowując, mogę zapewnić, iż robimy wszystko, aby każdemu rolnikowi, który poniósł straty w wyniku afrykańskiego pomoru świń, zrekompensować deficyt, maksymalnie w granicach możliwości. Jednocześnie, nie może to być mechanizm wykorzystujący rynek, który w sposób nieuzasadniony prowadzi do obniżania cen i nadmiernych zarobków. Mam nadzieję, że uruchomione dopłaty spowodują jeszcze większe zainteresowanie skupem i ostatecznie nadwyżki, przerośnięte sztuki, przestaną występować i będą skupowane na bieżąco.

Od grudnia chcemy odejść od różnicowania dopłat w zależności od wielkości sztuk. Nie możemy na dłuższą metę utrzymywać systemów, które uzasadniają dalsze przetrzymywanie sztuk i niesprzedawanie ich według cen rynkowych, jakie są do osiągnięcia na danym terenie. Zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji, w której państwo się znaleźli. Nasz kraj czyni dziesięciokrotnie więcej, niż jest to możliwe, aby rozwiązać problem. Staramy się opanować trudności w maksymalnie szybkim czasie i niskimi stratami. Temu służyły wprowadzane rozwiązania w okresie, kiedy obowiązywały maksymalne restrykcje, a także negocjowany obecnie program wyrównania strat do listopada. Przypominam, że będzie to dotyczyło ostatnich miesięcy. Temu ma służyć program, który już zapowiadamy, aby mogli państwo spokojnie, taniej sprzedawać swoje świnie, licząc, iż nastąpi rekompensata za pośrednictwem agencji.

Zastępca przewodniczącego Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna” Mariusz Gołębiowski:

Mariusz Gołębiowski, Związek Zawodowy Rolników „Ojczyzna”. Panie ministrze, oczywiście, poprawiona, druga ustawa była bardzo ważna. Wszyscy czekamy na efekty. Rolnicy mają wiele pytań. Po pierwsze chcę, pochwalić, że znakowanie ustabilizowało niekontrolowany handel prosiąt na targowiskach. Natomiast niekorzystną sprawą są deklaracje dotyczące liczenia dzików, składane przez koła łowieckie. Kto może sprawdzić, czy koła łowieckie mówią prawdę odnośnie do liczenia lub odstrzału? Czy oświadczenia są weryfikowane? Z deklaracji wynika, że zmniejsza się liczba dzików, ale z naszych obserwacji tak nie jest. Panie ministrze, chcę zapytać, ile zakładów mięsnych znajduje się w strefach zagrożonych? Wiem, że jest tylko jeden zakład i może dyktować cenę ze względu na brak konkurencji. Dziękuję.

Doradca techniczny w Najwyższej Izbie Kontroli Jerzy Dawidek:

Jerzy Dawidek, Najwyższa Izba Kontroli. W ramach zwalczanie ASF został wprowadzony program bioasekuracji stad świń na terenie kilku powiatów województwa podlaskiego. Jednocześnie, z informacji głównego lekarza weterynarii wynika, że ASF rozszerzył się na inne obszary województwa lubelskiego. Chcę zapytać, czy przewidują państwo powiększenie programu bioasekuracji? Jeśli tak, na jakim obszarze?

Rolnik Aleksander Zaremba:

Aleksander Zaremba, rolnik z Mazowsza. Panie ministrze, szanowna Komisjo, wydaje się, że na problem należy patrzeć optymistycznie i pesymistycznie. Optymistyczne jest to, że zainteresowanie produkcją trzody chlewnej jest duże, na co wskazuje obecna frekwencja na sali. Jednakże, niefortunne działania mogą spowodować spadek zainteresowania. Mnie się wydaje się mi, że nie zawsze powinniśmy budować program dotyczący ważnego kierunku w rolnictwie, jakim jest produkcja trzody chlewnej, tylko w oparciu o unijne wytyczne. Niech przyjdzie wreszcie czas na prawdziwy polski produkt. Mieliśmy całkiem niezłe programy dotyczące trzody chlewnej, wystarczy sięgnąć do doświadczeń wieloletniego Związku Producentów Trzody Chlewnej z ubiegłych lat, nieważne w jakim systemie. Hodowla trzody chlewnej święciła triumfy, jeśli chodzi o wyniki. Zapytam, komu i w jakim celu ma służyć ciągłe znakowanie tuczników? Czy bez znakowań nie można prowadzić hodowli? Mogę zrozumieć działanie w przypadku loch, ale nie ma potrzeby kolczykować i robić tatuaż wszystkim tucznikom. Jeśli zakład zabiera tuczniki, ma sposobność i prawo założyć kolczyk, żeby było wiadomo, z jakiego gospodarstwa pochodzą zwierzęta. Rolnicy chcą przyjść z pomocą rządowi i usprawnić działania. Dziwię się, że wszystkie zakłady są prywatne. Oczywiście, były działania polityczne, aby sprzedać wszystko, co możliwe, ale czy w naszym kraju nie mogą powstać zakłady mięsne, na które rząd ma wpływ? Można by wtedy zarządzać produkcją i nadać odpowiednie kierunki. Pamiętam, że w latach 70. miałem pomór świń w gospodarstwie. Część tuczników została zabrana, a pozostałe wybite na miejscu. Bardzo szybko otrzymałem pieniądze i po trzech miesiącach została ponownie przywrócona hodowla świń. Nie było żadnego nakazu, żeby zwierzęta wybijać w okolicy, czynić ograniczenia itd. Wiemy, że jednym z elementów, które nam przeszkadzają, są dziki. Jeżeli będziemy mówili, że ktoś będzie liczył, inny wybijał lub prowadził statystykę, nie rozwiążemy problemu. Musimy rygorystycznie podejść do tematu i szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy ważniejsza w naszym kraju jest produkcja trzody chlewnej, czy produkcja dzików, w oparciu o hodowlę prowadzaną przez rolników? Należy spojrzeć na problem po gospodarsku, a nie na zasadzie: „lepiej się nie narażać”.

Wracam jeszcze raz do tematów związanych z Unią Europejską. Należy użyć politycznego podejścia. Wiadomo, że w obecnej sytuacji politycznej Unia nie będzie nam w niczym sprzyjała. Tym bardziej, jeśli chodzi o trzodę chlewną, wiedząc, że jest zagrożenie, nie będzie importu mięsa do Polski, ale samozaopatrzenie. Natomiast, chcemy dążyć, żeby było samozaopatrzenie. Odwołam się do jednej kwestii, gdyż pamiętam wypowiedź pana ministra Boguckiego, którego szanuję. Powiedział, że zakończy nakładczy system produkcji trzody chlewnej. Trzeba iść w tym kierunku. Ktokolwiek jest znawcą tematu wie, że produkcja trzody chlewnej, w większości gospodarstw, ma uzasadnienie w oparciu o cykl zamknięty – własna maciora, prosiak i sprzedawany tucznik. Wtedy jest mniej migracji, przewozów, chorób, które przemieszczają się i są trudniejsze do opanowania. Mnie się wydaje się mi, że pan minister stworzy program w oparciu o rządowe projekty, aby móc policzyć świnie w naszym kraju i posiadać ich wystarczającą liczbę oraz nie sprowadzać żadnego mięsa z zagranicy. Obecni na sali rolnicy, jako elita hodowlana, zaświadczą, iż jest to bezwzględnie możliwe do zrealizowania. Możemy to zrobić, jeśli będą środki, które pozwolą zainwestować w rozwój budynków. Powiem jeszcze, że produkcja trzody chlewnej jest bardzo istotna dla małych gospodarstw. Likwidacja hodowli spowodowała osłabienie niewielkich gospodarstw. Wydaje się, że należy zwrócić uwagę na ten kierunek produkcji. Dziękuję.

Wiceprezes SPTC „Podlasie” Mariusz Nackowski:

Przygotowując się do dzisiejszego wystąpienia, podałem informacje, że nie ma większych problemów ze sprzedażą ze stref z województwa podlaskiego i mazowieckiego. Chwalę wszystkie rzeźnie, które kupują od nas świnie. Natomiast teraz dowiaduję się od kolegów, że Rzeźnia Braci Szypcio wstrzymuje lub ogranicza ubój, gdyż ma problemy ze sprzedażą półtusz. Podobnie jest w zakładach w Łosicach – znajduje się tam przynajmniej 1000 sztuk o wadze 150 kg. Zakłady Mięsne „Zakrzewscy” nie kupują i nie wiedzą, jak będzie wyglądała sytuacja. Natomiast, panie ministrze, zakłady muszą być wskazane, gdyż tak wymaga prawo. Możemy z niebieskiej strefy sprzedawać tylko w miejscu, w którym lekarz lub zakład zostanie poddany procedurom. Nie możemy sprzedać obojętnie komu. Mówimy, że nie muszą być zakłady rządowe, ale sprawa powinna zostać załatwiona. Zakładów nie zmusimy, możemy jedynie z nimi rozmawiać w kontekście zrobienia interesu. Niestety, mamy pomór dzików, za niego hodowcy również nie ponoszą odpowiedzialności. Dziękuję.

Wiceprzewodniczący Zarządu Polskiego Związku Zawodowego Rolników Stanisław Ojdana:

Dzień dobry. Stanisław Ojdana, rolnik z Hajnówki. Mam pytanie do pana ministra. W tym roku było 20 ognisk ASF wśród trzody chlewnej. Chcę się dowiedzieć, ilu rolników dostało odszkodowanie, uczciwą rekompensatę. Wyliczenia szacowane przez Komisję są na poziomie ok. 50% kosztów. Dzisiaj przyjechał z nami rolnik z Rembiszewa, u którego znajdowało się drugie ognisko. U nas było pierwsze w tym roku. Dotychczas nie otrzymaliśmy żadnego odszkodowania, dlatego, że lekarz powiatowy miał wątpliwości. Dotyczą one niespójności w liczeniu świń w agencji. Nie mamy na to wpływu. Jeżeli wystawiamy fakturę, zakład przetwórczy musi potwierdzić, że nastąpił ubój. Zdarzały się przypadki, że agencja nie uwzględniła nam 250 sztuk, ponieważ zakład nie potwierdził uboju. Kolejny przykład: w ubiegłym roku rolnik zlikwidował gospodarstwo i sprzedał świnie, a obecnie w agencji widnieje jeszcze 400 sztuk, ponieważ firma, która odbierała od niego zwierzęta, nie zgłosiła w ogóle tego faktu, albo zgłosiła podwójnie. Dlatego pojawiają się problemy.

Wrócę do naszego przypadku na Bielszczyźnie. Był duży bałagan. Mamy potwierdzenia dokumentów, że badania, które odbywały się w Puławach, nie dotyczyły gospodarstwa na Bielszczyźnie, gdyż był inny numer ewidencyjny w dokumentach wydanych przez Państwowy Zakład Puławy. Wrócę jeszcze do wypowiedzi profesora Pejsaka, który szkaluje rolników, mówiąc, że wśród nich jest największe ogniwo ASF. To jest nieprawda. Więcej szkód czynią służby weterynaryjne niż rolnicy. Chcę wrócić do pytania, ilu rolnikom, spośród 20 ognisk ASF, zostały w tym roku wypłacone odszkodowania? Nie jest prawdą, co mówi profesor Pejsak, że choroba jest zwalczana z urzędu i rolnicy powinni ją zgłaszać. Jeśli dotychczas wypłacono odszkodowania dwóm gospodarstwom, jak mamy dalej współpracować z rządem? Dziękuję.

Przewodniczący Federacji Gospodarstw Rodzinnych Krzysztof Towiński:

Krzysztof Towiński, Federacja Gospodarstw Rodzinnych. Panie przewodniczący, szanowni państwo, ostatnio odbyło się osławione liczenie dzików. Panie ministrze, w jakim celu miało to służyć? Mam dużą wiedzę na temat łowiectwa. Ludzie, którzy uczestniczyli w liczeniu mówią, że jest to całkowity absurd: „nadleśnictwo X, zero dzików na km²”, chociaż wiemy, że jest ok. dwóch sztuk. Na podstawie takich danych podejmowana jest strategia. Co zrobicie z tą wiedzą? Nie możecie przyjąć, że dane są rzeczywiste, gdyż wówczas bylibyśmy pogrzebani. Obecny rząd walczy od roku z ASF i polskimi rolnikami, szczególnie gospodarstwami rodzinnymi. Największy spadek liczby gospodarstw hodujących trzodę chlewną jest w przedziale między 100 a 300 sztuk. Ludzie likwidują gospodarstwa, młodzi wyjeżdżają, gdyż mają dosyć głupawego państwa. Dokładnie powtarzam: głupawego państwa. Proszę się za te słowa nie obrażać.

Kolejna kwestia. Oczywiście walczymy z ASF, ale my, jako rolnicy, jesteśmy osamotnieni. Co konkretnego zrobiliście i co macie do zaproponowania, oprócz szumnych wypowiedzi ministerstwa, że będą działania osłonowe? Dla odświeżenia pamięci przypominam dokument obecnego rządu z 8 stycznia 2016 r. Opisujecie w nim, jak pomagacie i będziecie pomagać stosując różne, długofalowe rozwiązania, m.in. utworzenie funduszu stabilizacji dochodów dla hodowców trzody chlewnej. Czytajcie, co napisaliście, co obiecaliście i wykonujcie to.

Ostatnie zdanie, przyjęcie w budżecie państwa na rok 2017 środków na zwalczanie ASF na poziomie z roku 2016 jest hańbą, niegodną jakiejkolwiek władzy. Przyjęliście jeden z najgorszych budżetów dla rolnictwa w ostatnich latach. Wbrew deklaracjom Prawa i Sprawiedliwości, że PKB miało wzrosnąć do 3%, pozostanie na poziomie 1,7%. Jest to kolejny wstyd i hańba. Dziękuję.

Rolnik Marcin Konicz:

Panie przewodniczący, panie ministrze, szanowni państwo, chcę, żeby rządzący spojrzeli szerzej na całą Polskę. Mamy bardzo niskie pogłowie trzody chlewnej, około 10 mln zlokalizowane w 250 tys. stad. Chcę zapytać, co rządzący zamierzają zrobić w związku z ASF, aby nie rozszerzał się dalej? Rozmawiamy, że nie mamy ogrodzonej granicy lasów i niskie pogłowie. Nie wiem, co dalej robić?

Kolejnym tematem jest kuriozalna sytuacja dotycząca zgłaszania w ciągu siedmiu dni przemieszczeń stad. Było 37 dni, zmieniono na 7. Teraz rolnik ma zostać biurokratą, a nie zajmować się hodowlą. Prowadzimy księgi na bieżąco, ale jeździmy do powiatu raz w miesiącu. Teraz musimy raz na tydzień. Nie wiem jak funkcjonuje system internetowy rejestracji zwierząt. Potrzebne są zmiany, aby wprowadzić możliwość zgłaszania danych przez internet, żeby było widać aktualny stan gospodarstwa. Obecnie to nie działa. Czy ministerstwo planuje zmiany odnośnie do systemu internetowej rejestracji zwierząt? Dziękuję.

Wójt gminy Leśna Podlaska Paweł Kazimierski:

Dzień dobry, panie przewodniczący. Paweł Kazimierski, Leśna Podlaska, powiat bialski, województwo lubelskie. Mam kilka pytań i uwag do pana ministra. Zacznę od problemu dotyczącego małych producentów i gospodarstw w gminie, posiadających do 10, 15 sztuk świń. Transport do Zakładu Mięsnego „Zakrzewscy” kosztuje około 800 zł. Rolników na to nie stać. Pytam o możliwość wprowadzenia skupów, aby z wielu gospodarstw, odległych gmin świnie mogły być dowożone do zakładu jednym transportem.

Chcę również spytać, czy trwają negocjacje dotyczące możliwości skrócenia obowiązywania stref niebieskich? Czy jest przewidywany termin zniesienia strefy, zakładając optymistycznie, że nie pojawią się nowe ogniska? Dochodzą do mnie informacje dotyczące rozporządzenia zakazującego hodowli małych stad. Czy jest to prawda? Jeśli tak, co oznaczają małe stada? Jeśli nie potrafimy sobie poradzić, aby więcej zakładów mogło przyjmować trzodę, a patrząc na inne państwa, ASF trwa nie rok, dwa, ale dłużej, czy jest rozważana możliwość powołania jednoosobowej spółki skarbu państwa do interwencji na rynku w trudnej sytuacji? Być może to rozwiązałoby sprawę. Dziękuję.

Rolnik Stanisław Chwedczuk:

Ad vocem odpowiedzi pana ministra. Panie ministrze, mówi pan, że rolnicy dostaną dopłatę do 120 kg. wagi żywca. Przecież w Zakładach Mięsnych „Zakrzewscy” jesteśmy rozliczani z wagi WBC. Jak chcecie policzyć, ile ważyła dana świnia? Panie ministrze, kiedy dostaniemy dopłaty? Mówi pan, że za ostatnie miesiące. Od sierpnia, września czy jedynie listopada? Czy mógłby pan to określić? Powiedział pan, że od 1 grudnia będzie już normalna cena. Dzisiaj zakład „Zakrzewscy” proponują 4,5 zł. Jak długo będzie samowola zakładów? Wiadomo, że w grudniu nikt nam nie dopłaci. Prosimy, żeby pan powiedział, co mamy robić od 1 grudnia. Czy zakłady powinny nam płacić cenę rynkową, czy w ogóle nie będzie dopłat?

Powiem jeszcze słowo odnośnie do kolczykowania. Panie ministrze, pan mówił, że mamy dbać o kolczyk. Dobrze, będziemy dbali. Duńczycy zakładają świniom trzy kolczyki. W naszej ustawie należy wpisać: „tatuaż lub kolczyk”. Jest to jedno słowo, które pozwoli rolnikom zacisnąć drugi kolczyk i nie będzie problemu. Pan mówił, że każda świnia musi być oznaczona w gospodarstwie. Dzisiaj oznaczę, a za tydzień przyjedzie inspekcja i nie będzie już mogła odczytać tatuażu. To jest bzdura. Podobnie, jakby pan nam opowiadał, że jeden but pasuje na obie nogi. Dziękuję.

Rolnik Wiesław Antosiuk:

Wiesław Antosiuk, powiat łosicki. Mam pytanie do pana ministra. Obecnie moje gospodarstwo znajduje się w żółtej strefie. Byłem w tzw. ogniskowej, czyli siedem kilometrów od ogniska ASF. Przetrzymano nas prawie 60 dni, chociaż rozporządzenie mówi, że po 30 dniach, gdy nic się nie dzieje, wykonuje się badania kliniczne i bada krew, lustruje gospodarstwo i wypuszcza świnie. Po 30 dniach lekarz powiatowy powiedział, że jeszcze musimy czekać. Po 40 dniach dowiedziałem się, że nie ma lekarzy, którzy powinni pobrać krew. Po 50 dniach w końcu przyjechał lekarz. W tym czasie wszystkie świnie przerosły. Zakład Mięsny „Zakrzewski” nie chciał kupować. Po usilnych staraniach u lekarza powiatowego jeden samochód pojechał do „Zakrzewskich”. Gdy zapytałem lekarza powiatowego, kiedy następny samochód będzie zabrany, odpowiedział: „od pana już brali”. W tym samym dniu przedstawiciel zakładu zabrał świnie, zapłacił grosze i powiedział, że takich świń nie potrzebują i powinienem się cieszyć, że zostały zabrane. Kto mi zapłaci za wszystko? Przez trzy miesiące miałem pustą chlewnię, podobnie jak sąsiedzi. Do dnia dzisiejszego stoi wiele pustych chlewni. Kto mi zapłaci za pasze, które musiałem używać przez 60 dni? Kto dopłaci do ceny, którą dostałem z zakładu? Wszystkie moje świnie miały wtedy półtusze ważące 140 i 150 kg. Ile czasu będziemy na to czekać? Mija czwarty miesiąc i nic się nie dzieje. Cały czas rozmawiamy, spotykamy się, tworzymy komisje. A świnie z dnia na dzień rosną, trzeba dać im jeść. Musimy z czegoś żyć i zarabiać pieniądze. Przez trzy miesiące powinienem obrócić jeden rzut na jednej tuczarni. Kto mi zapłaci za stracone miesiące? Nie zarobiłem ani złotówki przez ten czas. Czy pan minister wziął wypłatę w poprzednim miesiącu? Ja od czterech miesięcy nie dostałem nawet złotówki. Przyjechaliśmy tutaj, aby poznać konkretne rozwiązania. W 2014 r. już to przeżyłem. Z sąsiadami musieliśmy zablokować szosę, żeby rząd wziął się do pracy. W ciągu dwóch tygodni można było wszystko odkręcić. Teraz powiem tak: bądźcie lepsi od poprzedników i zróbcie to szybko. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Kto z państwa chce jeszcze zabrać głos?

Rolnik Sławomir Spychel:

Panie ministrze, pan nie jest zorientowany odnośnie do cen, jakie zakłady płaciły we wrześniu, październiku i listopadzie. Jeśli chodzi o dopłaty, pan nie wie, o czym mówi. Cena tuczników w październiku była na poziomie średniej krajowej. A pan chce znowu dopłacać do świń? Cena znacząco spadła w listopadzie. A grudzień? Pan przyjeżdża i na spotkaniach nie wie, o czym mówi. Pan się nie orientuje za jakie ceny były kupowane tuczniki w poszczególnych miesiącach. A mówi pan o dopłatach. Dziękuję.

Przewodniczący OPZZRiOR Sławomir Izdebski:

Panie przewodniczący, panie ministrze, odbyliśmy wiele spotkań i byliśmy obecni na różnych komisjach. Robi się wiele szumu wokół kwestii, czy rolnik do wieczora przeżyje, czy nie. Należy wrócić do historii. Nie wiem, czy państwo pamiętają, jaka była przyczyna powstania ASF. Zostało jasno powiedziane, że przyczyną powstawania ognisk ASF są dziki. Mówiliśmy wielokrotnie, jako rolnicy, żeby natychmiast rozpocząć depopulację dzików w Polsce. Poprzedni minister nas posłuchał i zrobił dokładnie odwrotnie – wprowadził zakaz odstrzału. Spowodowało to nadmierny rozrost populacji dzika. Panuje ogólna opinia, iż nie można poradzić sobie z problemem. Panie ministrze, odpowiedział pan na jedno pytanie, dotyczące Polskiego Związku Łowieckiego, że nie mają państwo wpływu na sytuację. Potwierdzam to. Proszę powiedzieć, w którym kraju istnieje państwo w państwie, nazywające się Polski Związek Łowiecki, i nikt nie ma na niego wpływu? Złożyliśmy wniosek o wprowadzenie odstrzału sanitarnego dzików na terenach zapowietrzonych. Chwała ministrowi, że przychylił się do wniosku i wydał rozporządzenie odstrzału 41 tys. tych zwierząt. Następnie, zaproponowaliśmy, aby każdy myśliwy dostał 360 zł za odstrzał jednego dzika. Oczywiście, pan Bloch, królewicz, wydał polecenie, że pieniądze zostaną przeznaczone na koła myśliwskie, zamiast dla myśliwego. Myśliwi powiedzieli, że za 20-30% kwoty nie będą strzelać do dzików. Sprawa jest oczywista. Następnie wydano rozporządzenie pana ministra Szyszki dotyczące liczenia dzików. Szanowni państwo, nie widziałem na świecie większej głupoty. Pieniądze przeznaczone na liczenie dzików zostały wydane na jesieni, kiedy rosła kukurydza, a na polu były liście. Dzisiaj minister wypowiada się, że Sławomir Izdebski nie ma racji, gdyż ograniczono populację dzika do pół sztuki na km². Jeszcze raz zadaję pytanie panu ministrowi Szyszce: jeśli nie ma dzików w Polsce, kto ryje w polu? Szanowni państwo, nie może tak być. Złożyliśmy swoje propozycje, projekt ustawy o powołaniu Narodowej Rady Łowieckiej, która będzie podlegała premierowi. Dochód z gospodarki łowieckiej musi wpływać do budżetu państwa, wtedy można regulować straty rolników. Dzisiaj, gdy pobierane są składki, koła myśliwskie muszą płacić panu Blochowi. Natomiast, jeśli trzeba zapłacić odszkodowanie rolnikowi, pan Bloch mówi, że nie ma nic wspólnego z kołami myśliwskimi. Szanowni państwo, tak dalej być nie może. Panie ministrze, żeby dzisiaj zablokować rozprzestrzenianie się choroby ASF w Polsce, trzeba zastosować typowy chłopski sposób: „morda w kubeł”. Przepraszam za wyrażenie. Ostatnio zadzwonił do mnie dziennikarz z „Rzeczpospolitej”, który powiedział: „panie przewodniczący, wykryto dwa nowe ogniska koło Łosic, co pan na to?” Pytam: „jakie ogniska, kto je odkrył?”, „Szli żołnierze i znaleźli dwa padłe dziki”. „Przepraszam, czy dwa padłe dziki oznaczają ognisko?”, „Wie pan, próbki dopiero jadą do Puław”. Teraz wszyscy w Europie wiedzą, że w Polsce są kolejne ogniska. Takiego festiwalu ASF, jaki jest w Polsce, nie ma na całym świecie. W całej Europie można spotkać ASF. Czy słyszeliście, żeby w telewizji podawano, iż w Niemczech mają problem, tworzone są strefy, nie mogą sprzedać świń? Nie, gdyż to jest choroba gospodarcza. Problem mają w głębokim poważaniu. Chcą handlować, żyć i zarabiać. Panie ministrze, dzisiaj na sali powinni być obecni wszyscy powiatowi i wojewódzcy lekarze weterynarii. Zasada jest prosta: jeśli żołnierze znaleźli martwe dziki, powinni je zakopać i pójść dalej. Oczywiście nie powinienem tak mówić na forum publicznym, ale choroba w żaden sposób nie grozi człowiekowi. A wy wszystko robicie, żeby wszyscy w Europie wiedzieli, iż w Polsce panuje epidemia, chociaż jeszcze nie udowodniono powstania ogniska. Takiej postawie wtóruje Polski Związek Łowiecki mówiąc, że rolnicy są winni chorobie ASF. Zacytuję słowa ministra Jana Szyszki: „rolnicy są bezpośrednio odpowiedzialni za szerzenie choroby ASF w Polsce, gdyż prowadzą nadmiernie przemysłowy, wielkotowarowy tucz trzody chlewnej, dodatkowo na bazie GMO”. Pytam, który market, portugalska Biedronka, niemiecki Lidl, kupi od nas mięso, kiedy słyszy słowa konstytucyjnego ministra: „nie kupujcie od nas mięsa, bo jest zatrute”? Jeżeli polski rząd, premier, minister nie będą mieli wpływu na gospodarkę łowiecką, nigdy nie dojdzie do zmiany. Za chwilę skończy się okres ochronny i na cały świat rozgłoszą, że ktoś podrzucił dzika i ponownie mamy ASF. Tak dalej nie może być. Panie ministrze, wiem, że pan Jurgiel wyraził już zgodę, ponieważ ma dość Polskiego Związku Łowieckiego, i państwo poprą projekt ustawy. Osobiście złożę go na ręce Jarosława Kaczyńskiego, pani premier, przewodniczącego Tarleckiego. Dzisiaj nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek konstytucyjny minister powiedział: panie prezesie, pani premier, wpływy z gospodarki łowieckiej, wynoszącej kilkaset milionów złotych, mamy w głębokim poważaniu, niech nadal dysponuje nimi pan Bloch z Polskiego Związku Łowieckiego. Jeżeli tego nie zmienimy, możemy zapomnieć, że choroba ASF w Polsce kiedykolwiek zniknie.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Bardzo proszę pana ministra o ustosunkowanie się do wypowiedzi.

Sekretarz stanu w MRiRW Jacek Bogucki:

Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, zacznę wypowiedź od ostatniej kwestii. W 2016 r. w Estonii było 918 przypadków ASF u dzików, na Litwie 268, na Łotwie 787, w Polsce 61, we Włoszech 69. A pan mówi, że żadne inne państwo w Europie nie informuje Komisji Europejskiej. Jeśli informacja jest przekazywana do Komisji Europejskiej, wszyscy mają do niej dostęp. Odnośnie do ASF u świń: Estonia – 6 przypadków, Litwa – 19, Łotwa – 3, Polska – 20, Włochy – 23. Naprawdę, problem jest bardzo poważny. Nie wiemy dokładnie, co dzieje się na Białorusi. Dramatyczna sytuacja jest na Ukrainie, podobna, chociaż mniej znana, w Rosji. Te państwa nie mają obowiązku informowania Komisji Europejskiej. Sformułowania, że możemy nie przekazywać informacji, są nie do przyjęcia.

Zgadzam się, że pierwotnym źródłem ASF w Polsce były dziki. Chcemy podejmować zdecydowane działania dotyczące ograniczania populacji tych zwierząt. Tym niemniej, wielu fachowców próbuje nas ostrzegać, że jeśli ograniczymy populację dzików tylko w Polsce, a nie uczynią tego sąsiednie państwa, nie spowoduje to zniknięcia choroby, ale jeszcze większe rozprzestrzenianie. Mimo wszystko jesteśmy zdecydowani walczyć i ograniczać populację dzików. Problem zapłaty dla myśliwych został rozwiązany, gdyż wedle nowych przepisów, będzie on, a nie koło łowieckie, głównym beneficjentem środków. Nakazy odstrzału będą wydawane, zatem będziemy próbowali poradzić sobie z populacją dzików. Natomiast, nie mogę zgodzić się z tezą, iż winy nie ponoszą, na szczęście nieliczni, rolnicy. Dlaczego nie wypłacono odszkodowań? Dlatego, że winę za ASF, w niektórych gospodarstwach, ponoszą rolnicy i nie mogą otrzymać dopłaty. Różne są powody – niezachowanie zasad bioasekuracji, sprowadzenie do gospodarstw prosiąt nieznanego pochodzenia. Informowanie, że jedynym powodem do odmowy wypłaty odszkodowań są nieprawidłowości w systemie ewidencji zwierząt prowadzonym przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, jest nieprawdą. W przypadku niektórych gospodarstw stwierdzono poważne nieprawidłowości, które doprowadziły do wybuchu ognisk. Wina leżała po stronie rolników, właścicieli gospodarstw, a nie jakiejkolwiek służby państwowej. Oczywiście, nadal trwają postępowania prokuratorskie. Mówię o stwierdzeniach, które zostały zawarte w decyzjach wydawanych przez powiatowych lekarzy weterynarii w zakresie przyznawania odszkodowań. Nie mielibyśmy problemu na taką skalę, gdyby ASF występował w Polsce tylko u dzików. Nie byłoby konieczności zwoływania dzisiejszego posiedzenia Komisji. Niestety, zdarzyły się przypadki u świń, w większości z winy rolników, właścicieli gospodarstw. Nie wiadomo, czy z winy umyślnej, czy nie wystarczającego zabezpieczenia gospodarstwa. W tym zakresie mamy postępowanie prokuratorskie. Stwierdzono występowanie prosiąt nieznanego pochodzenia i brak podstawowych zasad bioasekuracji. Temu służą restrykcje, o których mówił jeden z przedmówców. Zgadzam się, że nie powinno być siedmiu dni i wielu innych konsekwencji. One są efektem nieprzestrzegania zasad. Niestety, to jest choroba. Jeśli ognisko pojawi się w jednym miejscu, w najmniejszym gospodarstwie, dotyka wszystkich w dużym promieniu. Oczywiście, w sensie ekonomicznym, a nie jako choroba, która przenosi się natychmiast. Restrykcje mają zapobiegać rozprzestrzenianiu się choroby i tylko temu służą. Mówiliśmy już na ten temat wielokrotnie, myślę, że nie powinniśmy do tego wracać i próbować się nawzajem przekonywać. Będą rozszerzone zasady bioasekuracji, w tym zakresie prace są na końcowym etapie przygotowawczym.

Decyzje zatwierdzające wnioski na skup i ubój otrzymało 11 zakładów. Jeszcze raz przypominam, że musi być wniosek zakładu. Nie możemy komukolwiek nakazać. Rozmawialiśmy i namawialiśmy największych potentatów na rynku. Niestety, żaden z nich nie zdecydował się na zgłoszenie swojego zakładu do uboju. Trochę lepsza sytuacja jest w zakresie przetwarzania. To jest problem, który dotyka nas wszystkich. Proszę nie przekonywać, że nie robimy, co należy w tym zakresie. Naprawdę staramy się przekonywać i wyjaśniać wszystkim zakładom, iż nie grożą im jakiekolwiek sankcje, utrata uprawnień lub inne konsekwencje z tego tytułu. Natomiast obawa jest silniejsza, niż względy ekonomiczne i osiągany zysk, który mógłby pojawić się w wyniku tańszego kupienia zwierząt.

Jeśli chodzi o brak wiedzy na temat cen, naprawdę wiem bardzo dokładnie, jak zróżnicowana była i jest sytuacja. Powiedziałem, że po 1 grudnia zgłosiliśmy kolejną formę pomocy, która będzie realizowana. Będziemy starali się utrzymywać dopłatę. Podam cenę do wagi bitej: 1 zł do świń o masie tuszy do 93 kg., 1,50 zł przy masie tuszy między 93 a 105 kg., 2 zł powyżej 105 kg. To jest program, który kończy się 30 listopada. Od 1 grudnia chcemy ujednolicić cenę na średnim poziomie 1,5 zł dla wszystkich sztuk i już nie prowokować zakładów przetwórczych, żeby opłacało się kupować większe, nieprzerośnięte sztuki.

Jeśli chodzi o kwestię środków na walkę z ASF, będą one wystarczające. Zaproponowaliśmy kwotę na poziomie z roku 2016 r., najgorszego w tym zakresie po 2014 r. Jestem przekonany, że wystarczy pieniędzy, działania przyniosą efekty i skutki ASF będą mniej odczuwalne. Budżet dla rolnictwa jest o 15% wyższy. Jeśli ktoś uważa, iż wzrost jest za mały, proponuję sprawdzić, czy gdziekolwiek jeszcze jest wyższy od 15% co roku. Proponowaliśmy Fundusz Wzajemnej Pomocy w Stabilizacji Dochodów Rolniczych. Pomysł jeszcze nie został odłożony, ale zdecydowana większość organizacji rolniczych jest przeciwna tworzeniu takiego funduszu, mimo że chcieliśmy go dofinansowywać ze środków budżetowych. Rozmawiamy na ten temat, szukamy rozwiązania, które będzie korzystne dla wszystkich, czyli rolników i możliwe do udźwignięcia przez budżet państwa.

Jeśli chodzi o zgłaszanie przez internet, poinformuję Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, żeby spróbowała poprawić system w kontekście, o którym mówił przedstawiciel rolników. Jeśli chodzi o małe gospodarstwa, istnieje możliwość łączenia transportu, to tylko kwestia technicznego uzgodnienia.

Proszę jeszcze pana dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii o uzupełnienie w zakresie dotyczącym niektórych wątpliwości.

Dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krystian Popławski:

Dziękuję, panie przewodniczący. Krystian Popławski, Departament Weterynarii w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Chcę wypowiedzieć się odnośnie do identyfikacji, dlatego, iż pojawiły się ostre zarzuty, że ustawa jest zła, to bubel, posłowie nie wiedzieli dokładnie za czym głosowali. Chcę wyjaśnić zapisy ustawy i uspokoić państwa. Nie wymyśleliśmy tych zasad. Ustawa była opracowana szybko, ale według mnie fachowo, na podstawie postulatów, które przychodziły z agencji, nawet organizacji rolniczych. Informowała, że w sytuacji pojawienia się ASF trzeba uszczelnić system identyfikacji. Zapis mówi, że młode prosię, mające 20, 30 dni, należy zakolczykować w lewym uchu. To wszystko. Ale mamy nieporozumienia. Zapis nie oznacza, że młode, niezakolczykowane prosię, przywiezione do tuczu, trzeba od razu tatuować narzędziem, które może ogłuszyć zwierzę. Zapis określa, że jest obowiązek dodatkowego oznakowania świń tatuażem z numerem siedziby stada, w której zwierzęta przebywają dłużej niż 30 dni, jeśli jest to inne miejsce, niż urodzenia. Jeżeli mamy cykl zamknięty, kolczyk, tę samą siedzibę stada, żaden tatuaż nie jest potrzebny. Przewozimy świnię do innej siedziby stada i w ciągu siedmiu dni mamy obowiązek zgłoszenia tego faktu. Jeśli świnia przebywa krócej niż 30 dni, nie nabywa prawa do tatuowania. Po tym okresie nabywa obowiązek dodatkowego oznaczenia tatuażem. To również nie określa, że należy od razu tatuować, gdyż nie wynika to z przepisu. Musi być jedynie po tym terminie oznakowana. Świnia jest tuczona i w ostatnim momencie przed wywozem otrzymuje tatuaż. Nie ma problemu ze złym oznakowaniem. Przychodzi lekarz weterynarii i mówi, że świnie przebywają 30 dni i nie posiadają tatuażu. Jednak, wiadomo skąd pochodzą, gdyż mają kolczyk. Zostały zgłoszone po siedmiu dniach od przybycia. W momencie wywozu do rzeźni istnieje obowiązek nałożenia tatuażu. To jest nasza interpretacja przepisu.

Przewodniczący poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS):

Dziękuję. Jest jeszcze kilka osób chętnych do zabrania głosu. Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz:

Szanowni państwo, obecni dzisiaj rolnicy są zakłopotani o przyszłość gospodarstw. Trzeba to uszanować, bez względu, czy dysponują większą lub mniejszą wiedzą. Martwią się o przyszłość swoich gospodarstw i rodzin. Świnia często była tematem politycznym, przyczyniała się do zmian rządów częściej, niż nam się wydaje.

Wiele poruszonych spraw musi być załatwionych. Wypłata odszkodowań powinna być jak najszybciej zrealizowana zgodnie z procedurami. Trzeba zmienić podejście do problemu. Jestem pewny na sto procent, że najzdrowsze mięso w Polsce pochodzi ze stref objętych ASF. Każda sztuka jest przebadana kilkakrotnie, nie ma zdrowszego mięsa w Polsce. Poza terenami, w których występuje ASF, trzoda chlewna nie jest tak dobrze zbadana. Należy przeprowadzić ogromną kampanię i namawiać do kupowania mięsa ze stref, gdyż jest ono zdrowe. Dzisiaj zakłady wykorzystują sytuację i robią łaskę, że kupują od rolników. Teoretycznie obawiają się choroby, twierdząc, że konsument nie będzie kupował, gdyż mięso pochodzi z niepewnego źródła. Wpojono to społeczeństwu. Trzeba zrobić kampanię, żeby zakłady mięsne były zainteresowane kupnem.

Zgadzam się z tym, o czym mówił Sławek Izdebski. Prawodawstwo, które istnieje dzisiaj w Polskim Związku Łowieckim, jest nie do przyjęcia. Brakuje poszanowania dla własności prywatnej. Mija drugi rok i nie zostały poczynione dalsze prace w tej sprawie. Jest to karygodne, że lobby 100 tys. myśliwych, niezależnie od opcji rządzącej, potrafi przekonać, żeby nic nie robić, gdyż jest dobrze. Martwi mnie również brak wejścia w życie od 1 stycznia ustawy o prawie łowieckim, która także dotyczy wypłaty i szacowania odszkodowań. W budżecie państwa jest ok. 100 tys. zł. To są moje uwagi i nie zgadzam się z tym, co zostało podjęte w ostatniej chwili. Dziękuję.

Wiceprezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej Józef Białowąs:

Józef Białowąs, wiceprezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej. Jestem również powiatowym lekarzem weterynarii w Ostrołęce. Szanowny panie przewodniczący, państwo posłowie, panie ministrze, myślę, że należy ostudzić emocje. Jestem lekarzem walczącym z ASF od lat 70-tych. Od 17 lutego 2014 r. uczestniczę we wszystkich akcjach. Mam 20-letni staż lekarza terenowego. Bardzo współczuję wszystkim paniom i panom rolnikom, gdyż mają prawo narzekać. Pieniądze im się należą. Natomiast, zwrócono uwagę na pracę powiatowych lekarzy weterynarii. Będę bronił lekarzy wolnej praktyki, powiatowych lekarzy weterynarii, opierając się o dane i określone argumenty. Jestem praktykiem. Od trzech lat mamy pomór, ale tylko w trzech województwach – podlaskim, mazowieckim i lubelskim. Dzisiaj musimy spokojnie i rzeczowo zastanowić się, co zrobić, żeby pomór zatrzymać na linii Wisły. Nie obrażajcie się panowie. Ani na Podlasiu, ani w części Lubelszczyzny i Mazowsza nie znajdują się wielotysięczne fermy trzody chlewnej. Ciężko pracujecie, ale posiadacie fermy średniej wielkości. Proszę zwrócić uwagę, jakie są straty i bałagan organizacyjny. W związku z tym, chcę wyraźnie powiedzieć, że lekarzom weterynarii udało się wstrzymać pomór przez okres ostatnich trzech lat. Natomiast, podstawowa sprawa, o którą chciałbym zaapelować, dotyczy świadectwa zdrowia. Walczyliśmy o nie wiele lat, dzisiaj należy je wprowadzić, ale bardzo mądrze, żeby nie stanowiły kolejnych obciążeń dla hodowców. Proszę zrozumieć pozycję lekarza weterynarii, który do państwa przyjedzie za 10 zł. Daliśmy gotowe rozwiązania na spotkaniu z głównym lekarzem weterynarii w kraju. W kosztach świadectw może partycypować budżet państwa, gdyż mamy zagrożenie ASF. Przedstawiliśmy gotowe rozwiązania, nie ma czasu o nich rozmawiać. Natomiast doktor Skorupski zna te rozwiązania.

Jeżeli chodzi o aktualizację bazy hodowców i liczbę trzody chlewnej, wymaga ona jeszcze dużo pracy. Dla nas, jako inspekcji i zawodu lekarza weterynarii, najgorszą sprawą jest zbliżający się liberalizm, jeżeli chodzi o obrót zwierzętami. Proszę mi wierzyć, że liberalizm nie powinien istnieć. Nie ma takiego pojęcia, jak przewoźnik z obiektem lub bez obiektu. Nieuczciwi ludzie, zwykli dranie, są powodem rozrastania się pomoru. Jak wspomniał pan minister Bogucki, główną przyczyną rozprzestrzeniania się ASF w 20 ogniskach był człowiek, niekoniecznie rolnik lub hodowca. To ludzie, których można nazwać przestępcami. W związku z tym, będziemy apelowali o zaostrzenie rygorów, dotyczących obrotu zwierzętami, i nie dopuszczania tzw. handlarzy, żeby robili biznes na uczciwej pracy hodowców i lekarzy weterynarii. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS):

Dziękuję. Pan poseł Ajchler, bardzo proszę.

Poseł Zbigniew Ajchler (PO):

Proszę państwa, jestem posłem, ale za pełnienie tej funkcji nie pobieram wynagrodzenia. Jestem rolnikiem mającym 35-letnie doświadczenie w hodowli trzody chlewnej. Posiadam dwa duże stada. Przyjechałem, żeby służyć radą podczas posiedzeń komisji. Nie słucha się ludzi takich jak ja lub kolega, poseł Galemba, również hodowca trzody chlewnej. Nasz rząd nie słucha swoich rolników i parlamentarzystów. Nie znam przyczyny, dlaczego tak się dzieje. Od roku powtarzam, że sytuacja jest nadzwyczajna, dramatyczna i potrzebne są wyjątkowe decyzje. Sugerowałem nawet wysłanie wojska. Śmiano się ze mnie. Sytuacja w Polsce jest inna niż w Hiszpanii, gdyż wirus zmutował się i ma inny charakter. Nie można przekładać takich samych doświadczeń. Zwoływałem konferencje prasowe, po konsyliach lekarskich na piśmie przekazywałem panu ministrowi, co należy zrobić. Ogrodziłem betonowym płotem swoje gospodarstwo. Pan minister mówi, że rolnicy mają wszystko sami załatwić. Zostajemy z „ręką w nocniku”. Nie chcę mówić pod publikę, ale tak wygląda sytuacja. Bez pieniędzy nawet złoty pomysł nie rozwiąże sprawy, gdyż nie można go wdrożyć w życie. Nie ma pieniędzy nawet na bioasekurację. Jestem producentem prosiąt, sprzedałem 50 tys. do zagrożonych stref. Jestem praktykiem i mam bezpośredni przepływ informacji z takich terenów, wiem wszystko, co się dzieje. Lekarze powiatowi nie mają pieniędzy na zakup chłodni. Wirus zmutował się i obecnie w grupie 20 dzików zaraża się połowa, a druga część nie jest nosicielem. Dzik nie jest kanibalem, ale padlinożercą. Jeżeli chory dzik zdechnie, po pewnym czasie zdrowy osobnik zje padlinę i zarazi się. Nikt nie słucha, co i o czym mówimy. Dlaczego wspomniałem o wojsku? Chodziło mi o dokładność decyzji i wykonywanie poleceń. Służby cywilne, które pracują charytatywnie, nie załatwiają problemów. Dzika nie wolno zakopywać, gdyż przyjdzie inny zdrowy, wygrzebie i zostanie zarażony.

Na początku lekarze weterynarii myśleli, że to jest choroba wirusowa i po zarażeniu jednej sztuki w stadzie dzików wszystkie inne zdychają. Tak nie jest w Polsce. Proszę zobaczyć, co robią Rosjanie, jakie działania zostały wdrożone przez ministra rolnictwa. Są one nadzwyczajne. Co oznaczają działania nadzwyczajne? Pan minister powinien wiedzieć, czy może nakazać, czy nie. A jeśli choroba zagrażałaby ludziom? Jaką mamy gwarancję, że choroby nie zmutują się? Muszą być nadzwyczajne działania. Nie będę uczył pana ministra, co należy robić. Mój przedmówca, pan Izdebski, mówił o sprawach w zakresie informacji. Statystyki są w każdym państwie, ale można z nimi robić różne rzeczy – straszyć, albo wykorzystywać z pożytkiem. Państwo mówili, że ministerstwo ma przygotowany pakiet ustaw, rolników zapewniono, że nic nie stracą z powodu ASF, a przecież rynek jest nieubłagany. Zakłady mięsne czekają, żeby wydoić nas wszystkich. Dzisiaj żywiec kosztuje 4,70 zł lub 4,80 zł. Cena 5,30 zł dotyczy dużych partii – 100, 200 sztuk. Proszę powiedzieć, ile świń posiadacie? Co zrekompensuje wam 1 zł? Nie wiem, czy rząd ma za wszystko odpowiadać, ale to jest choroba zwalczana z urzędu.

Bez lekarzy weterynarzy nie możemy żyć. Kiedy mówiłem, że weterynarze są leniami, roznosicielami chorób, obrażano się na mnie. Dlaczego są leniami? Pan inspektor wspomniał, że za 10 zł nikt nie pojedzie do chorej świni. Dlatego wydają zaświadczenia lekarskie w swoich biurach, nie oglądając chorej świni? Lekarz powinien przynajmniej zbadać temperaturę. Nie wolno tak robić. Ale, jeśli mówi się po nazwisku i wymienia branże, wszyscy się denerwują i obrażają. Jeżeli chodzi się z chwyt-ryjem po 25 zakładach, wiadomo jakie są skutki, nie trzeba tłumaczyć. Chwyt-ryj może być używany tylko w jednym gospodarstwie.

Sprawa kolczykowania jest paranoją. Musimy świniom zamieścić kolczyk w lewym uchu, a następnie oznaczyć tatuażem. Po co? Jako poseł głosowałem za wprowadzeniem zapisu, gdyż zrozumiałem, że jest słowo „lub”. Nigdy nie głosowałbym za wprowadzeniem obydwu czynności. Nie wiem, czy tatuowali państwo świnie? Ja to robię. Teraz siedzę w garniturze, a za kilka godzin przebieram się w buty i pracuję na inwentarskim obiekcie, gdyż to jest mój chleb powszedni.

Nie należy przeznaczać żadnych pieniędzy na bioasekurację. W Rosji rolnicy nie wiedzą, co to jest bioasekuracja. Jak powiedziałem na początku, rolnicy w Polsce nie są w stanie sami rozwiązać problemów. Rząd wykastrował rozwojowe zakłady posiadające trzodę chlewną, brakuje im pieniędzy. Modernizację budynków musimy przeprowadzać sami. Poprzednie rządy zaniedbały sprawy związane z genetyką. Świat nam uciekł. Dzisiaj jest różnica między polskim producentem, a polską genetyką. Kibicuję Polsce, wszystko oddam za rodzime produkty. Czy jest moją winą, że polscy naukowcy i ministrowie nie zadbali w odpowiednim czasie i teraz musimy kupować genetykę z zagranicy, gdzie maciory rodzą 40 sztuk prosiąt. Ja mam 37, 38 prosiąt, a z polskich macior nie uzyskamy więcej niż 25 sztuk, z tego udaje się sprzedać 15. Nie mamy szans konkurować z 27 państwami UE. Dzisiaj jesteśmy w sytuacji, wcześniej nie spotykanej i nikt nie przyjmuje do wiadomości, że opłaca się hodować świnie. Jednak liczba pogłowia macior w Polsce spada. Dlaczego? Kolega powiedział: tucz kontraktowy. Wczoraj rozmawiałem z przedstawicielem ambasady holenderskiej. Śmieją się z naszych rozwiązań. Mogłem tylko spuścić oczy ze wstydu. Czy miałem mówić źle o państwie polskim? Poprawimy się, nauczymy i powiemy panu ministrowi, co powinniśmy robić.

Mnie nie interesują żadne funkcje. Chcę jedynie przekazać swoje, zdobyte doświadczenie, żeby nasze rolnictwo nie było Kopciuchem w Europie, ale mogło sprzedawać swoje produkty. W Wielkopolsce tworzono produkty na masową skalę, które powinny być sprzedawane jedynie regionalnie. Dzisiaj polska hodowla umiera, a państwa typu Dania, Holandia śmieją się z nas, gdyż pękają z nadmiaru produkcji bydła, świń i norek. A my, 38. milionowy naród, nie możemy poradzić sobie z tym tematem. Niedługo będziemy golonkę kupowali w Niemczech. Proszę, żeby pan minister nie obrażał się na mnie. Jeśli nas nikt nie słucha, ale wyłącznie mówi, to para idzie w gwizdek. Nie twierdzę, że posiadam panaceum i wszystko wiem najlepiej, jednak nie można nie dawać rolnikom niczego, oprócz mat dezynsekcyjnych. Trzeba powiedzieć rolnikom, że utrzymają się z 20 macior. Wszystkim państwom, które doświadczyły bioasekuracji, nie pozostały stada w dotychczasowej wielkości. Należy dążyć do osiągnięcia 200 sztuk macior w hodowli. Dzisiaj rolnicy zgodzili się na układ dotyczący kupowania ziemi, mają zablokowane pieniądze i muszą spłacać kredyty. Co zrobili Niemcy? Nie sprzedali ziemi, ale dali w wieczyste dzierżawy. Dlaczego rolnik musi kupować ziemię? Błąd strategiczny. Wolne środki, zamiast na kupno ziemi, powinny być przeznaczone na mechanizację, żeby sprostać konkurencji swoich sąsiadów. Podobnie sytuacja wygląda z biogazownią – w Niemczech rozwija się, u nas nie.

Jako poseł Rzeczypospolitej Polskiej żądam natychmiastowej zmiany identyfikacji świń. Zwierzęta cierpią niepotrzebnie. Jeden kolczyk wystarczy. Należy uruchomić służby kontrolne, przekazać kompetencje inspekcji transportowej, aby miała takie same możliwości sprawowania nadzoru jak policja. Niedługo polska gospodyni, idąca do sklepu, nie będzie wiedziała, że 50% kupowanego mięsa nie zostało wyprodukowane przez polskiego rolnika. Nie potrafimy zbudować Mercedesa albo Boeinga, ale umiemy hodować czteronożne świnie. To nie jest trudne, trzeba tylko chcieć. Dla mnie, jako posła, obecna sytuacja w Polsce jest doskonała, gdyż mogę czerpać z tego korzyści. Ale nie chcę być egoistą. Panowie ministrowie, obudźcie się i zacznijcie słuchać, co chcemy wam przekazać. Mogę uczestniczyć w każdym zespole, poświęcić wiele czasu i służyć radą. Natomiast, obecnie panuje wyraźny chaos. Nie radzicie sobie i nie chcecie się do tego przyznać. Wszyscy w Wielkopolsce boją się wirusa. Ja posiadam 1300 macior w kilku stadach. To nie są żarty. Kolega z PiS, siedzący obok, boi się powiedzieć, co myśli. Ma również piękne gospodarstwo. Nie straszcie go i pozwólcie mu się wypowiedzieć. Nad opracowaniem prawa łowieckiego spędziliśmy siedem miesięcy. Zostało wprowadzone przez was nowe prawo i projekt, a cała nasza ciężka praca poszła na marne. Chciałbym zapytać pana Kaczyńskiego, czy ma w domu ogródek? Gdyby sąsiad przyszedł zrobić grilla, nabałaganił i kazał posprzątać, ciekawe, czy byłby zadowolony? Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. O tym już mówiliśmy. Pan poseł Żmijan.

Poseł Stanisław Żmijan (PO):

Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, panie ministrze, ważne są czyny a nie słowa. Zwracam się do pana nie bez satysfakcji, gdyż mam żywo w pamięci, gdy przed rokiem wbiegał pan często na mównicę sejmową i z dużą ekspresją podkreślał brak skuteczności rządu PO-PSL, zarówno w relacjach z Unią Europejską, jak i w kraju. Panie ministrze, staram się towarzyszyć panu na spotkaniach, zarówno w terenie, jeśli mamy problemy, ale również podczas prac Komisji. Ma pan kolejny raz okazję merytorycznie rozmawiać z rolnikami, odpowiedzieć na ich pytania i pokazać działania, mające na celu rozwiązania groźnych i palących problemów. Dzisiaj podkreśla pan z satysfakcją, że po 1 grudnia przygotujecie określone rozwiązania. Panie ministrze, chcę panu powiedzieć, że dzisiaj jest 1 grudnia. W związku z tym, dzisiaj ma pan okazję pokazać, co będziemy robić w określonych dniach, miesiącach. Takich informacji oczekują rolnicy, którzy dzisiaj przyjechali ze wschodniej części Polski, gdyż czekają na pieniądze. Pytają wprost, dlaczego z krajowego budżetu nie mogą otrzymać dopłaty? A pan nie usłyszał pytania. Powiedział pan, że negocjujecie z Komisją Europejską. Jeżeli dała ona sygnał, iż jest gotowa wyrazić zgodę, powinniście już podjąć skuteczne działania w dwóch wymiarach. Pierwszy wymiar to rolnicy, którzy czekają na pieniądze potrzebne na bieżącą działalność. Drugi wymiar to pogłowie trzody chlewnej w Polsce. Było ponad 22 mln sztuk, obecnie jest niewiele ponad 10 mln. Rolnicy muszą wiedzieć, czy odbierze pan tuczniki, czy mają zakładać nowe, młode stada? A może w ogóle mają likwidować działalność? To są pytania, od których pan nie ucieknie. Za miesiąc ponownie się spotkamy i będziemy o tym rozmawiać.

Kolejne pytanie. Panie ministrze, nie można powiedzieć, że nic nie zrobiliście, gdyż trzoda odbierana jest od dużych producentów. Problem dotyczy małych hodowców, którzy posiadają kilka lub kilkanaście sztuk. Oni naprawdę oczekują odpowiedzi, czy mają ratować swoje gospodarstwo, czy zaniechać produkcji trzody chlewnej? Przede wszystkim zależy im na odbiorze. Panie ministrze, proszę podejść do problemu z werwą, animuszem, jak przed rokiem. Bardzo proszę zmierzyć się z problemami w obecności rolników. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Czy ktoś z posłów chce jeszcze zabrać głos? Bardzo proszę, ale krótko.

Poseł Zbigniew Ajchler (PO):

Panie ministrze, zapomniałem zapytać, proszę odpowiedzieć, czy pan wie, ile zutylizowano tuczników z przerośniętą wagą? Lekarze inspekcji powiatowej każą nam usypiać i utylizować maciory, np. ze złamaną nogą. To jest chore. Niedawno wprowadziliśmy ustawę i możemy sprzedawać rąbankę lub nieprzetworzone mięso z naszych gospodarstw. Gdzie jest problem? Złożę interpelację w sprawie utylizowania zdrowego mięsa. To jest konsekwencja niespójnych i nieciągłych przepisów. Wymyślił je zapewne powiatowy lekarz. Podobnych przepisów jest mnóstwo. Nie chcę się wyżywać na państwu, ale to są kwestie, które powodują wydatek konkretnych pieniędzy, a my na tym tracimy. Dlatego, prosimy o wskazanie konkretnych rozwiązań w swoich inspekcjach.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Jeżeli zostały wyczerpane poselskie wypowiedzi, chcę również zabrać głos. Pan minister mówił, że wybicie dzików jest niemożliwe. Trudno się z tym zgodzić. Dzik jest dużym zwierzęciem. Pamiętam, że w Chinach był problem z wróblami i zostały one wszystkie wyłapane. Jeżeli udało się wybić wróble, tym bardziej można to zrobić z dzikami.

Kolejne pytanie dotyczy weryfikacji dzików. Dostaję wiele sygnałów, że liczenie było przeprowadzone bardzo nierzetelne. Zapytałem ministra środowiska, jakie są tego powody. Powiedział, że zapraszał organizacje rolnicze, aby były obecne podczas liczenia dzików, ale one nie odpowiedziały. Chcę zapytać pana ministra, jakie organizacje były obecne podczas liczenia? Czy rzeczywiście, jak mówił minister środowiska, organizacje nie uczestniczyły w liczeniu dzików? Jeśli to prawda, jest to bardzo niepokojące.

Zapytam jeszcze o Fundusz Wzajemnej Pomocy w Stabilizacji Dochodów Rolniczych. Jaki jest problem, żeby powstał Fundusz? Które organizacje sprzeciwiają się, a które są za? Jakie są główne powody niepowstawania Funduszu?

Bardzo proszę pana ministra o ustosunkowanie się do wypowiedzi części poselskiej, a następnie wrócimy do pytań strony społecznej.

Sekretarz stanu w MRiRW Jacek Bogucki:

Panie przewodniczący, jeśli chodzi o propozycje pana posła Ajchlera, mówił on wielokrotnie, że ma pomysły, ale jeszcze nigdy nie udało się ich zrealizować w postaci konkretnych rozwiązań, aby móc skorzystać z jego doświadczenia. Natomiast poziom ogólności, którym posługuje się pan poseł, nie pozwala na to. Ale jesteśmy bardzo otwarci. Najlepiej, gdyby propozycje znalazły odzwierciedlenie w konkretnych propozycjach. Wtedy możemy się do nich odnieść.

Jeśli chodzi o dopłaty z budżetu krajowego, są one niemożliwe do realizacji, jeśli nie ma zgody Komisji Europejskiej. Nasze negocjacje nie dotyczą potrzeb związanych z pieniędzmi na dopłaty dla rolników. Możemy je znaleźć w budżecie krajowym, ale musimy uzyskać zgodę na program. Teraz skorzystaliśmy z możliwości i jedna ze ścieżek pozwala na przeznaczenie pieniędzy, bez uzyskania zgody Komisji Europejskiej. Korzystamy z tego programu, żeby wyrównać straty, które mogą nastąpić w przyszłości. Jeszcze w grudniu rolnicy dostaną konkretną informację, jak będą rozliczone straty historyczne i przyszłe. Jeśli chodzi o straty historyczne, pochodzące głównie z ostatniego półtora miesiąca, będziemy chcieli wypłacić środki jeszcze w grudniu.

W kwestii odbudowy trzody chlewnej, wielokrotnie krytykowaliśmy, że brak polityki rządu w tym zakresie doprowadził do spadku pogłowia i braku samowystarczalności w tym zakresie w Polsce. To jest efekt rządzenia przez ostatnie osiem lat. Nie mówiłem wiele o programie działań, chociaż wspomniałem o wsparciu dla wymiany loch, ponieważ to nie jest temat przewidziany w porządku dzisiejszego posiedzenia. Skupiamy się głównie na problemie ASF. Natomiast, program będzie przygotowany i przedstawiony jeszcze w tym miesiącu. Będzie uruchomiony również program alternatywnej produkcji i dopłat do zakupu jałówek na hodowlę krów ras mięsnych. Jest to działanie dotyczące nie tylko terenu zagrożonego ASF, ale całej Polski. Nie jest prawdą, że nie prowadzimy żadnych działań. Próbujemy naprawić, czego nie zrobił poprzedni rząd, także w zakresie dostępu do środków na budowę i modernizację obiektów pod hodowlę loch i prosiąt dla większych producentów. Zwiększamy poziom dofinansowania, dla osób, które dotychczas nie mogły z niego korzystać. Mamy pakiet działań, będący na etapie realizacji. W zakresie ASF wdrożonych jest 28 punktów, które są realizowane i przynoszą efekty w postaci ograniczania skutków różnorodnych działań. Mówiłem już o odbiorach od małych producentów, nie będę jeszcze raz powtarzał, że jest to realizowane.

Jeśli chodzi o utylizację, w okresie, w którym ponownie wystąpiła choroba, były tylko przypadki utylizacji chorych świń w stadach i jedna sytuacja dotycząca utylizacji ok. 300 sztuk, ponieważ nie było innej możliwości rozwiązania problemu. Przypominam, że poprzedni rząd i parlament podjęły decyzję, przy naszym sprzeciwie, żeby na terenie strefy czerwonej, czyli braku występowania choroby, zutylizować docelowo 35 tys. sztuk. Na szczęście rolnicy nie zgodzili się na to rozwiązanie. Jednak zostało zutylizowanych kilka tysięcy zwierząt, mimo że nie było żadnej choroby, poza przypadkami wśród dzików. Podejmujemy działania radykalne, aby maksymalnie zagospodarować najbardziej zdrowe i przebadane mięso w Polsce. Natomiast, ścieżka związana z możliwością utylizacji była konieczna. Jak powiedziałem, nie mając możliwości innej, niż mechanizm ekonomiczny wpływania na podmioty skupujące, musimy być przygotowani na sytuację, w której zwierzęta przerastają i rolnicy ponoszą kolejne straty. To jest ostateczny mechanizm, stosowany w wielu państwach jako standard. Wspomniane Niemcy lub Kraje Beneluksu wybijały kilkadziesiąt tysięcy świń jednorazowo, jeśli pojawiał się ASF lub pomór zwyczajny. W Hiszpanii wybito miliony świń. Staramy się zarządzać, ponosząc jak najmniejsze straty, również psychologiczne, związane z dobrze rozumianą gospodarnością w Polsce.

Jeśli chodzi o wybijanie dzików, panie przewodniczący, powiedziałem, że będzie ono radykalnie podejmowane, natomiast całkowita likwidacja jest niemożliwa z powodu migracji. W opuszczone miejsca mogą przychodzić dziki z innych terenów. Problemem jest, iż chore dziki mogą przechodzić przez wschodnią granicę Polski. Dlatego mówimy, że będziemy maksymalnie ograniczać populację dzików. Natomiast, po zimie może się zdarzyć, gdy akcja będzie podjęta, leśnik zobaczy dzika i powie: „nie wybiliście do zera, bo jeden nadal chodzi” , np. w Puszczy Białowieskiej, Puszczy Knyszyńskiej lub w innych kompleksach leśnych. Z tego powodu jest to trudne zadanie.

Jeśli chodzi o Fundusz Wzajemnej Pomocy w Stabilizacji Dochodów Rolniczych, obecnie nie mam danych, które organizacje protestowały. Generalnie, przedstawiciele części sektorów produkcji, np. producenci pieczarek, uważali, że Fundusz jest zbędny, gdyż nie będą z niego korzystać. Pamiętam, iż sektor drobiarski podnosił ten problem. Natomiast, inni mówili, że próba udziału rolników we współtworzeniu Funduszu w postaci potrąceń kwot ze skupu, jest trudna do realizacji w obecnym momencie.

Odnośnie do problemu związanego z liczeniem dzików, mamy obecnych przedstawicieli resortu środowiska i Polskiego Związku Łowieckiego, mogą ustosunkować się do zarzutów. Resortowi rolnictwa trudno się na ten temat wypowiadać. Informacje, kto brał udział w liczeniu, zostały przedstawione, natomiast środowiska rolnicze były informowane i zapraszane. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Proszę o ustosunkowanie się do kwestii, iż środowiska rolnicze nie uczestniczyły w liczeniu.

Główny specjalista w Ministerstwie Środowiska Rafał Nowicki:

Dziękuję, panie przewodniczący. Rafał Nowicki, Ministerstwo Środowiska. Odniosę się do kwestii wiarygodności przeprowadzonej inwentaryzacji. Co gwarantowało wiarygodność prowadzonej akcji? Po pierwsze, wykonywaliśmy ją na terenie całego kraju, a nie tylko na wybranym obszarze. Po drugie, liczenie było przeprowadzone na 10% powierzchni i gwarantowało dokładność. Można przeprowadzać na większej powierzchni kraju, ale to nie zwiększy dokładności, a jedynie wzrost kosztów. Trzeci element gwarantujący wiarygodność, to jedna spójna metoda właściwa dla danego gatunku. Oczywiście, minister środowiska zlecił Lasom Państwowym i Polskiemu Związkowi Łowieckiemu inwentaryzację. Zaproszono inne organizacje, natomiast ich udział był niewielki. W akcji wzięło udział 85 tys. osób, głównie myśliwych i leśników. Jednak, pozostałe jednostki stanowiły zaledwie 8%, tj. Ochotnicza Straż Pożarna, zakłady usług leśnych, przedstawiciele inspekcji weterynaryjnych i ośrodki doradztwa rolniczego. Zatem, przedstawiciele sektora rolniczego brali udział w akcji, mieli szansę zauważyć, jak ona wygląda. Osoby biorące udział w akcji nie kwestionowały metod, ani uzyskanych wyników. Wartość, którą podawaliśmy, czyli osiągnięcie pół osobnika na km², została uśredniona dla całego kraju. Nie oznacza to, że w każdym kompleksie leśnym lub obszarze kraju występuje taka wartość. Są obszary z niższym oraz wyższym zagęszczeniem. Ostatnie przypadki ASF u dzików miały miejsce w województwie lubelskim, w którym zagęszczenie jest trochę wyższe, dochodzące nawet do dwóch osobników na km². Oczywiście redukcja będzie tam również przeprowadzona. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że dane zostały podane przez koła łowieckie. To są dane sprawdzone w terenie przez wiele środowisk, również rolniczych. Są one wiarygodne.

Ostatnia kwestia. Mówią państwo, że występują dziki. Nie mówiliśmy, że liczebność zwierząt wynosi zero, ale jest ich 144 tys. Trudno, żeby cała populacja schowała się pod jedną choinkę i nie była w ogóle widoczna. Dziki są i będą. Potwierdzę, co powiedział minister Bogucki – nie można całkowicie wytępić dzików. To podobna sytuacja, jakbyśmy chcieli wychlapać całą wodę z dołka na plaży, a i tak napłynie ona z boku. Oczywiście, akcje są podejmowane, będziemy dalej prowadzić odstrzały, żeby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania choroby. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Cieszę się, że dziki zostały dobrze wyliczone. Proszę o zestawienie: w jakim obwodzie i jakie organizacje brały udział w nadzorze lub wspólnym liczeniu? Przeprowadziłem wiele rozmów telefonicznych, które przeczą temu, co pan powiedział.

Pan poseł Ajchler.

Poseł Zbigniew Ajchler (PO):

Chcę odnieść się w kilku zdaniach do wypowiedzi pana ministra. Z całym szacunkiem, jeśli będzie potrzebne uszczegółowienie moich rozwiązań, zrobię to bezwzględnie. Nie wiem, o jaki stopień szczegółowości panu chodzi? O szczepieniu prosiąt mogę panu powiedzieć nawet w nocy. Jeśli chodzi o organizacje związane z obroną przed ASF, jestem również w stanie panu powiedzieć. Natomiast, proszę sprawdzić korespondencję pana ministra Jurgiela. Podawałem konkretne rozwiązania. Nie jest to moja rola, ale z racji praktyki, którą posiadam, jestem w stanie to zrobić.

Chcę powiedzieć, że jeśli państwo nie zmienią systemu dofinansowywania, sytuacja pozostanie, jak w obecnej chwili, albo będzie jeszcze gorzej. Muszą państwo mieć cywilną odwagę i powiedzieć rolnikom, że posiadając jedynie pięć macior, nie będą w stanie przeciwstawić się konkurencji. Rolnikom trzeba zaproponować inne, alternatywne rozwiązania, np. udział w grupach producenckich. Wiem, każdy boi się wszelkich grup, gdyż mogą kojarzyć się z kołchozami. Ale tak jest w całej Europie. Istnieją ośrodki doradztwa rolniczego. Zwyciężają jedynie rolnicy posiadający 200, 300 macior. Można się obrażać, ale tak funkcjonuje rynek. Podobne rozwiązania wprowadzono w krajach, w których pojawił się wirus ASF. Rosja również zmierza w tym kierunku.

Kolejna sprawa. Muszą znaleźć się pieniądze na profilaktykę. Jeżeli pomór przejdzie przez Wisłę, to koniec. Stawianie barier administracyjnych nie oznacza budowania ogrodzeń, żeby świnia nie przeszła. Dzików powinna być taka liczba, ile jest w stanie wyżywić las. Zdaję sobie sprawę, że ogromną trudnością jest policzenie zwierząt, ale można to zrobić. Rolnicy, szacując straty, wiedzą, ile było dzików. Mamy sytuację, że dziki spacerują w miastach, nawet nauczyły się chodzić po pasach. Ekolodzy mają u nas za duże możliwości krytykowania, jakbyśmy nie wiadomo co chcieli zmienić w naszym kraju. Liczba zwierząt musi być zrównoważona.

Jeszcze raz powtarzam, panie ministrze, nie wdrożymy żadnego złotego pomysłu bez pieniędzy. Nie zrobimy nowej drogi inwestycyjnej. Trzeba czerpać z rozwiązań z ościennych państw, które przebyły już tę drogę i odrobiły lekcję. Chylę czoła przed wszystkimi gospodarstwami trzody chlewnej. Dzisiaj, gdy zbliża się piątek, wszyscy są zadowoleni, a rolnik musi iść i pracować.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Bardzo dziękuję. Wszyscy o tym wiemy. Rolnicy chcą się jeszcze wypowiedzieć. Bardzo proszę.

Rolnik Ewa Szydłowska:

Ewa Szydłowska, powiat łosicki. Panie ministrze, chcę zweryfikować informację. Przed chwilą odebrałam telefon od hodowcy z naszego powiatu, który pytał, czego się dowiedzieliśmy. Odpowiedziałam, że niewiele. Powiedział, że w radiu poinformowano, iż gospodarstwa wiejskie czeka rewolucja. Dziennikarz dowiedział się, że ma dojść do likwidacji małych gospodarstw, w których hodowane są świnie również na własny użytek. Restrykcje obejmą prawie całe województwo podlaskie, część mazowieckiego i lubelskiego. Nastąpi to na początku roku. Rozszerzenie na cały kraj zaplanowane jest w późniejszym czasie, ale na pewno będzie miało miejsce. Planowane jest kosztowne podniesienie warunków zabezpieczenia przed ASF. Oznacza to, że każdy, kto hoduje świnie będzie musiał grodzić gospodarstwo. Siatka lub mur będą musiały mieć fundamenty, wjazd do gospodarstwa będzie musiał być chroniony betonową niecką, hodowcy będą musieli prowadzić książkę wejść i wyjść z chlewni, a także rejestr wszystkich pojazdów wjeżdżających do gospodarstwa, rejestr środków dezynfekcyjnych i archiwizację faktur, aby sprawdzić ile środków użyto do dezynfekcji, a także program zwalczania gryzoni. Celem jest spowodowanie, aby utrzymywanie świń stało się nieopłacalne. Chcę zweryfikować tę informację. Czeka nas rewolucja, a jeszcze o niej nie usłyszeliśmy.

Rolnik Mateusz Jeżewski:

Mateusz Jeżewski, gmina Konstantynów. Moje gospodarstwo znajduje się w niebieskiej strefie i sytuacja jest krytyczna. Mam 600 świń do natychmiastowego uboju. Panie pośle, jeżeli mięso jest przebadane pod każdym kątem, to dlaczego nie chcą od nas kupować za normalną cenę? Dostałem propozycję: 4,5 zł za wagę WBC. To jest śmieszne. Normalna cena wynosi 5,3 zł + VAT. Panie ministrze, prosimy o wsparcie rolników. Dziki można wybić, tylko brakuje zainteresowania ze strony rządu. Ostatnio zadzwoniłem do Zakładu Mięsnego Mościbrody. Dostałem propozycję skupu za 4,5 zł i powiadomiono mnie, że otrzymam dopłatę od państwa w wysokości 2 zł. Skąd oni to wiedzą, jeżeli ustawa nie weszła jeszcze w życie? Od innych gospodarzy dowiaduję się, że dopłaty są płacone już ponad rok. Nie wiemy, co mamy robić. Przyjechaliśmy dowiedzieć się o konkretne rozwiązania.

Ostatnie pytanie. Polska dostała duże pieniądze z Unii Europejskiej na walkę z ASF. Co się stało z pieniędzmi, które mogły zostać przeznaczone dla rolników na produkty do dezynfekcji? Wszystkie środki dostała weterynaria na badania krwi. Dlaczego krew była badana cztery razy w moim gospodarstwie? Wystarczyłoby jeden raz, a drugi przed sprzedażą. Ogólnie sytuacja jest dla mnie niezrozumiała i nie mogę słuchać, o czym pan minister mówi. Przyjechałem się dowiedzieć, co stanie się z młodymi gospodarzami? Mam obecnie do sprzedania 600 świń i żaden zakład nie chce ode mnie ich zabrać. Może uda mi się sprzedać jedynie niewielką liczbę. Dziękuję.

Rolnik Stanisław Chwedczuk:

Mam jeszcze pytanie do pana ministra, odnośnie do identyfikacji. Do Polski sprowadzamy 5 mln prosiąt z Dani. Czy może pan wytłumaczyć, co mamy zrobić, jeżeli sprowadzimy prosię z kolczykiem? Wspomniał pan, że nie musimy tatuować, aż do momentu sprzedania, a w ustawie jest napisane, iż w ciągu siedmiu dni musimy nałożyć tatuaż. W jaki sposób mamy to zrobić? I co spowoduje tatuowanie?

Jako rolnicy, przyjechaliśmy zapytać pana, co będzie z naszą produkcją? Przedstawił pan, że dostaniemy 1 zł, 1,5 zł lub 2 zł. Niezależnie od sytuacji, musimy do tucznika dołożyć 120 zł. Jak mamy dalej produkować, jeżeli nie mamy pieniędzy na zakup paszy i koszty utrzymania? Co mamy robić? Czy rząd polski myśli o zakończeniu produkcji w niebieskich strefach? Czy macie pomysł na udzielenie pomocy rolnikom z niebieskiej strefy? Sprzedam świnie, a za miesiąc będę musiał kupować nowe. Czy mamy dalej zwiększać koszty i dokładać do produkcji?

Mam jeszcze pytanie do doktora weterynarii. Pan powiedział, że ma wieloletnie doświadczenie w pracy z ASF. Co robiliście od lutego 2014 r.? Weterynaria jest głównym sprawcą rozprzestrzeniania się ASF. To trzeba jasno powiedzieć. Nikt, poza wami, nie może kontrolować targowisk, rynków, przewozów, punktów skupu. A tego nie robiliście. Jak możecie mówić, że rolnik przewozi i rozprzestrzenia chorobę, jeżeli weterynaria nie zrobiła nic przez dwa lata? A dzisiaj wszystkie winy zwala się na rolnika. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Chcę powiedzieć, że niedługo musimy kończyć posiedzenie Komisji, dlatego proszę o krótkie pytania, żeby państwo mogli usłyszeć merytoryczne odpowiedzi.

Rolnik Sławomir Spychel:

Panie ministrze, panie przewodniczący, chcę poruszyć sprawę dzików. Myśliwy ustrzeli dzika, powiesi go w chłodni, czeka dwa, trzy dni dopóki zwierzę skruszeje. Badanie krwi trwa pięć dni. Po ośmiu dniach dzik w chłodni marnuje się. Myśliwy nie może czekać na badanie tak długo. Dzik powinien być badany poza kolejnością, żeby myśliwi nie ponosili kosztów i mięso można było szybko przerobić.

Wiceprezes SPTC „Podlasie” Mariusz Nackowski:

Panie ministrze, chcemy konkretnej odpowiedzi na pytanie. Powiedział pan o radykalnym odstrzale dzików. Teraz słyszę, że najlepiej zacząć na wiosnę. Kiedy zacznie się radykalne wybijanie dzików? Dlaczego musimy ponownie czekać do wiosny? Najlepszym okresem do odstrzału jest zima. Dlaczego nie można zarządzić odstrzału dzisiaj, nawet od poniedziałku?

Przewodniczący FGR Krzysztof Towiński:

Od dawna mówimy, jak rozwiązać problem nadwyżek, szczególnie w zagrożonych strefach. Panie ministrze, mamy Agencję Rezerw Materiałowych oraz precyzyjnie ustalone kontrakty rządowe dla podmiotów gospodarczych, które odkupią dany asortyment towaru, a rolnicy mają gwarantowaną cenę, ustaloną przez ministra w pierwszej spec ustawie. Jako producenci trzody chlewnej mieliśmy dostawać tzw. cenę regionalną. To jest zawarte w ustawie. Dlaczego nie zrobicie prostego mechanizmu? Kiedy wprowadzicie w naszym kraju, podobnie jak w pozostałych cywilizowanych państwach, cenę rekomendowaną? Pan powinien wiedzieć, jak to się robi, panie ministrze, ale trzeba wziąć się do roboty i pokazać, że ktoś w tym państwie rządzi. Cenę rekomendowaną ustalają przedsiębiorcy, przetwórcy, handlowcy i rolnicy. We Francji, jeżeli ktoś zapłaci inną cenę, ma poważne problemy finansowe. Dziękuję.

Wiceprezes KRL-W Józef Białowąs:

Nie zgadzam się z pana wypowiedzią. Obraża pan zawód lekarza weterynarii, co nie powinno mieć miejsca na tej sali. Rzeczywiście, w 2014 r. jako wiceprezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej odbyłem wiele spotkań, natomiast inspekcja weterynaryjna, szczególnie na poziomie powiatu, ma niewiele do powiedzenia. Natomiast, obciążanie nas tymi kwestiami jest daleko idącym nieporozumieniem. Musi pan wiedzieć, że w inspekcji weterynaryjnej dobrze wykształcony lekarz zarabia 2500 zł brutto. Następuje odpływ wykształconych ludzi z tej branży. Braki kadrowe powodują, że nie mamy z kim pracować. Natomiast, znam swoją pracę, kolegów z Podlasia, Lubelszczyzny i Mazowsza. Dzięki zasługom polskiego lekarza weterynarii obecnie są tylko 23 przypadki ASF u świń i 138 u dzików. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Dziękuję. Wyczerpaliśmy pytania. Proszę pana ministra o odpowiedź.

Sekretarz stanu w MRiRW Jacek Bogucki:

Nie istnieje administracyjny plan likwidowania małych gospodarstw. Oczywiście wszystkie gospodarstwa będą musiały spełnić wymagania programu bioasekuracji, wśród których znaczna część działań, przez panią wspomnianych, jest prawdziwa. Podstawowe wymogi będą musiały być spełnione w krótkim czasie. Program przewiduje również grodzenie gospodarstw, natomiast będzie kilkumiesięczny czas na realizację, gdyż zdajemy sobie sprawę, że nie jest możliwe zrobienie tego w okresie zimowym. Jest to konieczne ze względu na walkę i zabezpieczenie przed ASF.

Wielokrotnie mówiłem o braku możliwości sprzedaży. Wszyscy znajdujemy się w sytuacji, że państwo muszą sprzedać po cenie, jaką uda się wynegocjować, a rząd będzie rekompensować straty na omówionych warunkach i w określonych kwotach. Co robić dalej? To jest pytanie, na które nie ma jednej odpowiedzi. Każde gospodarstwo jest w innej sytuacji, każdorazowy przypadek należy rozstrzygać indywidualnie i próbować doradzać, jaką podjąć decyzję. Generalnie program rekompensacji chcemy prowadzić do momentu zdjęcia restrykcji. Gospodarstwa chcące pozostać przy produkcji, nie mają innego wyjścia. W przypadku mniejszych gospodarstw, w których hodowla nie jest podstawową działalnością, chcielibyśmy ograniczyć produkcję. Im mniejsza liczba gospodarstw prowadzi hodowlę, tym mniejsze ryzyko pojawienia się ASF. W ramach programu zgłoszonego do Brukseli, mamy jeszcze plan dotyczący rekompensat za odstąpienie od produkcji. Nie mogę powiedzieć, czy wystartuje na obecnym etapie, gdyż jest on najbardziej kwestionowany przez Komisję Europejską. Inne rozwiązanie – zmiana profilu produkcji – niedługo zostanie ogłoszona w postaci konkretnego działania. Jeżeli, mimo rekompensaty, o której powiedziałem, ktoś twierdzi, że trzeba dokładać do sztuki 100, 150 zł, nie mam na to recepty. Według naszych kalkulacji nowe rozwiązania powinny zrekompensować straty rynkowe. Natomiast, jeśli ktoś sprzeda towar za cenę 2 zł, państwo nie będzie w stanie zrekompensować strat.

Jeśli chodzi o kwestię badania dzików poza kolejnością, priorytetem jest badanie świń w gospodarstwach, które znalazły odbiorcę i chcą sprzedawać. Dziki są również badane jak najszybciej, ale musi to być zorganizowane w określony sposób. Została już wysłana informacja do powiatowych lekarzy weterynarii, aby wydali nakazy. Będą wyciągane konsekwencje, jeżeli nakazy nie zostaną wydawane. Powiedziałem, że do wiosny problem odstrzału dzików musi być rozwiązany, a nie uruchomiony. To zupełnie dwie różne sprawy. Na wiosnę dzików ma nie być na tym terenie. Przyjęliśmy takie założenie, gdyż wiemy z czego wynika problem. Niektórzy nie rozumieją, mimo twierdzenia, iż są specjalistami z tej dziedziny, mówiąc, że dziki znajdują się w mieście lub wśród kukurydzy, a nie w lesie. To jest zjawisko, które nie wyniknęło z nadmiernej populacji zwierząt. Dzik ułatwił sobie życie. Jeżeli może łatwo zdobyć pożywienie, nie szuka i nie kopie żołędzi w lesie, ale idzie na pole i może wykopać zasiewy kukurydzy. W związku z tym, szkody występują i będą występować, dopóki istnieją dziki. Dlatego, ze względu na ASF, zdecydowaliśmy się na prawie całkowite wybijanie lub ograniczenie do pół osobnika na 200 ha. Jeżeli dziki będą wiedziały, że mogą łatwiej znaleźć pożywienie poza lasem, wyjdą z niego.

Zakup na potrzeby państwa jest zrealizowany. Około 30 tys. świń, wcześniej skupionych, zostanie wykorzystane na te cele. To jest ogromny wysiłek organizacyjny, żeby to zrealizować. Niestety, struktury państwa działają w określony sposób – kupują, jeśli posiadają środki i czynią to okresowo. Na początku ktoś musi produkt wytworzyć.

Jeśli chodzi o ceny rekomendowane, myślę, że to jest zadanie dla organizacji rolniczych. Powinny one skupić od rolników tyle, żeby zaproponować cenę rekomendowaną, poniżej której rolnik nie sprzeda swojego produktu. W żadnym kraju nie przygotowuje tego państwo, ale organizacje rolnicze i one są za to odpowiedzialne. Zbierają państwo składki od rolników i biorą dotacje z budżetu państwa, żeby zjednoczyć i reprezentować rolników, również w stosunku do zakładów przemysłowych i podmiotów skupujących. W innym przypadku działalność organizacji jest bezsensowna, jeśli sprowadza się tylko do uczestnictwa w posiedzeniach komisji sejmowych i wygłaszania pomysłów na rozwiązania. To jest zadanie organizacji rolniczych. Oczywiście, państwo będzie wspierać rozwiązaniami prawnymi. Dzisiaj Senat pracuje nad ustawą, w której będzie występował obowiązek zawierania umów, pod sankcją karną, wszystkich kupujących produkty rolne od rolników. Aby to zadziałało, organizacje, w imieniu rolników, muszą wymóc stosowanie cen rekomendowanych.

Proszę jeszcze pana dyrektora o uzupełnienie w zakresie obowiązków.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

Panie ministrze, o jakiej ustawie pan teraz mówił, takiej w której będą kary za niezawieranie umów? Czy chodzi o przewagi kontraktacyjne? Dziękuję. Chcę zapytać stronę społeczną, czy mają państwo jeszcze pytania lub chcą prosić o uzupełnienie wypowiedzi pana ministra? Nie chodzi o polemikę. Zajmę się kwestią ceny rekomendowanej, aby uzyskać więcej informacji. Zakończmy sprawę dzików, zajmijmy się jeszcze kwestią ASF. Dostaniemy informację z Ministerstwa Środowiska, które koła łowieckie i organizacje uczestniczyły w liczeniu.

Rolnik Marcin Lipiecki:

Mam pytanie odnośnie do dopłat za straty we wrześniu, październiku i listopadzie. Pojawiła się kwota 2 zł. Niektóre zakłady mięsne mówiły, że finansowanie może być maksymalnie do 200 zł. Czy i kiedy zostaną zniesione niebieskie strefy? Czy można wcześniej znieść strefę?

Rolnik Stanisław Chwedczuk:

Chcę zapytać o szczegóły dotyczące prosiąt z Danii. W jaki sposób mamy je zakolczykować? Tatuażem? Ważne jest, żeby pan powiedział, jak mamy to zrobić. Wedle ustawy, musimy umieścić tatuaż na uszach. Pan mówił, że powinno być robione tylko wtedy, jeśli świnie będą wyjeżdżały z gospodarstwa.

Dyrektor w MRiRW Krystian Popławski:

Z Danii przyjeżdża zakolczykowane prosię. Jeżeli przebywa u pana w gospodarstwie 3 miesiące, nabiera prawa do tatuażu. Nie musi pan tego robić po 30 dniach, ale przed sprzedażą.

Rolnik Stanisław Chwedczuk:

Tak było dotychczas.

Dyrektor w MRiRW Krystian Popławski:

Wszystko się zgadza. Prosię posiada kolczyk i wiemy, że pochodzi z Dani. Dodatkowo ma tatuaż, więc wiemy, z którego jest gospodarstwa.

Rolnik Stanisław Chwedczuk:

Ale władze powiatu mówią co innego. Nie rozumieją ustawy. Przyjadą w styczniu na kontrolę i kto będzie za to odpowiadał? Chcemy wiedzieć, że kolczyk nadal obowiązuje. Jeśli będzie potrzeba, zamówimy duńskie kolczyki i każda świnia będzie je nosić, ale chcemy wiedzieć, jaki obowiązuje przepis. Proszę nam dokładnie powiedzieć, o co chodzi.

Dyrektor w MRiRW Krystian Popławski:

Jeżeli jest to problem, wrócę do resortu i porozmawiam z głównym lekarzem, żeby wydał instrukcje dla władz powiatowych, jak mają rozumieć ustawę. To wszystko.

Poseł Robert Telus (PiS):

Mam pytanie do pana dyrektora. Nie mogę zrozumieć, a biorę udział w wielu spotkaniach z hodowcami tuczników, jakie są argumenty, żeby prosię lub tucznika drugi raz tatuować? Jeżeli przyjeżdża z kolczykiem posiadającym numer, wiemy do którego gospodarstwa należy. Dlaczego musi dostać drugi kolczyk? W moim okręgu, należącym do powiatu piotrkowskiego, słynącego z hodowli tuczników, pojawił się zarzut, dlaczego nie może być kolczyk, tylko tatuaż? Teraz słyszę odwrotnie – dlaczego tatuaż, a nie kolczyk? Proszę o komentarz. Dziękuję.

Dyrektor w MRiRW Krystian Popławski:

Jak państwo słyszeli, na początku rolnicy wypowiadali się, że do dzisiaj nie dostali odszkodowań. Być może zostali posądzeni, że zwierzęta nie były właściwie zarejestrowane w bazie. Ministerstwo dostało wiele postulatów, żeby uszczelnić system. Gdy lekarz weterynarii wchodził do gospodarstwa, świnie nie były w ogóle albo błędnie oznakowane, dlatego nie były wypłacane odszkodowania. Ustalenia zapisane w ustawie były na podstawie postulatów ARiMR, inspekcji weterynaryjnej i organizacji rolniczych. Uszczelniono system, ponieważ agencja twierdzi, że wcześniej dostawała 30 tys. zgłoszeń, a teraz 56 tys., prawie dwa razy więcej. Chodziło, żeby świnia miała wyraźnie napisane, z którego pochodzi gospodarstwa. Kolczyk oznacza jedno gospodarstwo, tatuaż inne. Odpowiadając na pytanie pana posła, dlaczego nie kolczyk. Dlatego, że mogą być przypadki trzech kolczyków w uszach, gdyż niektórzy hodowcy zakładają własny. Wtedy zwierzę miałoby w lewym uchu kolczyk ustawowy, a w prawym hodowcy oraz inny własny. Doszłoby do kolejnego narzekania, dlaczego nie tatuaż, tylko kolczyki? Świnia wyglądałaby jak choinka, cała w kolczykach. Zawsze będzie pojawiał się problem.

Rolnik Aleksander Zaremba:

Panie ministrze, chcę powiedzieć, że organizacje społeczne nie będą ustalać ceny minimalnej, ale poprzez rząd i ministerstwo trzeba stworzyć warunki, aby ceny były jak najwyższe. Pan doskonale wie, że jest wiele organizacji, które źle życzą obecnemu rządowi. Trzeba na to zwrócić uwagę. Widzi pan na sali przedstawicieli rolników ze wschodniej części Polski. Jeżeli wrócą do domu i opowiedzą co usłyszeli, nie spowoduje to spontanicznego poparcia. Dlatego bardzo proszę, żeby polityka wobec trzody chlewnej, szczególnie pomoru, wreszcie wykrystalizowała się w naszym kraju. Myślę, że wystarczą trzy miesiące, aby poradzić sobie z pomorem, ale trzeba wziąć się do pracy.

Rolnik Piotr Kiryluk:

Mam pytanie dotyczące innej branży rolnictwa. Zajmuję się uprawą porzeczki. Chcę zapytać, dlaczego w tym roku nie było dopłat do owoców miękkich – porzeczki i wiśni? Dziękuję.

Przewodniczący poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15):

To było dzisiaj ostatnie pytanie. Bardzo proszę o głos panie ministrze.

Sekretarz stanu w MRiRW Jacek Bogucki:

Jeżeli chodzi o rekompensaty z tytułu strat, nie będzie żadnego limitu, niezależnie od wielkości hodowli. Nie jest prawdą, że jeśli ktoś sprzedał więcej sztuk, nie dostanie pieniędzy. W przypadku rekompensaty za ograniczenie lub odstąpienie od produkcji, w naszej propozycji są obostrzenia, ale będzie progresja – im większe gospodarstwo, tym mniejsza rekompensata. Jeśli chodzi o ograniczenie strefy, cały czas negocjujemy z Komisją Europejską, aby restrykcje były jak najmniejsze. Natomiast, w chwili obecnej, niespełna trzy miesiące od stwierdzenia ostatniego ogniska choroby, trudno powiedzieć, czy będzie zgoda. Wrócimy do rozmów za pół roku, jeśli nie pojawi się żadne ognisko. Wcześniej nie ma możliwości powrotu do negocjacji w tym zakresie.

Jeśli chodzi o dopłaty do owoców miękkich, niestety, w tym roku nie było takiej możliwości. Nie przewidziano na ten cel środków w budżecie, jedynie w ramach programów pomocowych. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Robert Telus (PiS):

Dziękuję panu prezesowi. Chcę podziękować wszystkim państwu za udział w posiedzeniu Komisji. Chcę przede wszystkim podziękować rolnikom, którzy specjalnie do nas przyjechali. Myślę, że państwo nie usłyszeli takich odpowiedzi, jakie chcieliby usłyszeć. Wiemy, iż sytuacja jest bardzo trudna i w obecnej chwili musimy wszyscy – rząd, strona społeczna, posłowie – pracować w jednym kierunku, aby poradzić sobie z pomorem. Zwalczymy go, jeśli będziemy wspólnie pracować, mimo że sytuacja jest bardzo trudna.

Wyczerpaliśmy porządek dzienny. Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie dostępny w sekretariacie Komisji w Kancelarii Sejmu. Zamykam posiedzenie Komisji.


« Powrótdo poprzedniej strony